Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

UMK dostanie mniej pieniędzy

Rozmawiała Kamila Mróz
- Nie wykluczamy sprzedaży starszych budynków UMK. Rozmowa z dr. Pawłem Modrzyńskim, kanclerzem UMK w Toruniu

- Uniwersytet Mikołaja Kopernika po prawie 20 latach ma nowego kanclerza. Jakie zmiany czekają administrację uczelnianą?
- Zmiany przede wszystkim planowane są przez ministerstwo szkolnictwa wyższego. Trwają prace nad podziałem dotacji dla uczelni na działalność dydaktyczną, inaczej ma być także finansowana działalność badawczo-naukowa. Wymusza to jednocześnie zmiany w sposobie funkcjonowania uniwersytetu. Czujemy także presję konkurencji. Nasza uczelnia jest dużym organizmem, muszę mieć trochę czasu, żeby dokładnie zapoznać się z ludźmi i problemami. Dlatego planuję szereg spotkań tematycznych.

- W administracji UMK utworzono nowe stanowisko zastępcy kanclerza ds. organizacji kształcenia. Dlaczego?
- Istotna jest wzajemna integracja administracji centralnej z wydziałową i stąd to nowe stanowisko. Chodzi o udrożnienie kanałów informacji. Tym bardziej że coraz częściej na uczelni pojawiają się sprawy, które wykraczają poza tradycyjną działalność, np. dydaktyczną, czy naukową. Dla przykładu, ministerstwo zorganizowało konkurs na kształcenie zamawiane - nasza uczelnia składała oferty w ramach kierunków ścisłych. Konieczna przy tym była współpraca wielu osób z centrali i z kilku wydziałów.

- Wielu studentów skarży się na funkcjonowanie uniwersyteckiej administracji. Myślę, że sam rektor nie ma o niej najlepszego zdania, skoro podczas kampanii wyborczej podkreślał, że administracja powinna być bardziej przyjazna dla studentów i naukowców. Jak Pan chce tego dokonać?
- Uczulamy pracowników na to, żeby student nie był dla nich petentem a klientem. Trzeba jednak oddzielić dwie sytuacje. Takie, gdzie faktycznie dochodzi do problemów związanych z profesjonalną obsługą, od takich, które mogą generować studenci.

- Faktem jest jednak, że dziekanaty na wydziałach przeważnie otwarte są do 12.00 i to nie codziennie. Studenci narzekają na to niezmiennie od wielu lat. Czy Pan przyjrzał się już pracy dziekanatów?
- Właśnie jestem po spotkaniu z kierowniczkami dziekanatów. W przyszłości planuję kolejne zebrania. Można oczywiście zastanawiać się nad wydłużeniem pracy dziekanatów, ale proszę zauważyć, że te osoby, które tam pracują, muszą mieć także czas na pracę merytoryczną. Kiedy mieliby ją wykonywać?

- Rozmawiałam z pracownikami dziekanatów. Jedna z tych osób powiedziała mi, że problem tkwi w złej organizacji pracy. Niektórzy mają jej dużo, a inni zdecydowanie mniej i mogliby przejąć część obowiązków. Zdaniem tej osoby nikt się nad tym nie zastanawia.
- Zadaniem kierowniczki dziekanatu jest odpowiednie rozdzielenie pracy. Można rozważyć dyżury, wówczas dziekanat byłby czynny od rana do godziny 15.00, a zmieniałyby się osoby przyjmujące studentów.

- To Pana propozycja?
- To może być jedna z propozycji. Często dziekanaty obsługują różnorodną grupę studentów. Wydziały nie mają takiej samej struktury, są takie, które składają się z katedr, a w skład innych wchodzą instytuty i zakłady. Niewątpliwie należy się temu przyjrzeć. Myślę też, że warto skorzystać z drogi elektronicznego kontaktu ze studentami. Z jednej strony jednak studenci narzekają na jego brak, a z drugiej wielu z nich nie posiada konta e-mailowego na serwerze uczelni.

- A nie jest to obowiązkiem?
- Każdy ze studentów powinien posiadać konto uczelniane. Przekazywanie pewnych informacji wyłącznie e-mailowo według mnie byłoby świetnym rozwiązaniem.

- Czy ktoś w administracji centralnej nadzoruje dziekanaty? Słyszałam, że nie ma takiej osoby.
- Kanclerz jest przełożonym funkcjonalnym osób zatrudnionych w administracji, w sprawach merytorycznych podlegają oni dziekanom. Wydziały mają u nas dużą autonomię. Poza tym, jak już wspominaliśmy, pracowników integrować ma też powołana pani kanclerz ds. organizacji kształcenia.

- Uczelnie mają coraz więcej możliwości aplikowania o pieniądze unijne. Uniwersytet przygotowuje kilka poważnych inwestycji, do czego potrzebny jest wkład własny. Mam wrażenie, że stało się to problemem.
- Można to tak ująć, jednak byłbym daleki od generalizowania.

- Ostatni przykład - historycy nie chcą zgodzić się na czasową przeprowadzkę. Postulują, aby przenosiny instytutu były jednorazowe - od razu do nowego Collegium Humanisticium w 2011 roku. Z kolei władze uczelni mówią, że dotychczasowa siedziba instytutu powinna być jak najszybciej sprzedana, ponieważ brakuje pieniędzy na wybudowanie nowej.
- W tej sprawie odbyło się wiele spotkań. Są różne głosy. Wracając do podstawowego pytania - w Polsce popełniono szereg błędów związanych z możliwością absorpcji środków unijnych. Uczelniom dano szanse ubiegania się o nie - pojawiły się konkursy, zaczęto tworzyć listy indykatywne, na które wpisano m.in. projekty szkół wyższych. Unia jednak nie sfinansuje tych projektów w 100 proc., a tylko do niektórych państwo, z automatu, dopłaca resztę, np. do Centrum Optyki Kwantowej. Natomiast w przypadku programów regionalnych przyjęto założenie, że marszałkowie również wspierają inwestycję ze środków unijnych do 85 proc. wartości, a uczelnie wnioskują do ministerstwa o pozostałe 15 proc. Jednakże w rzeczywistości poziom tego dofinansowania został znacząco obniżony, co wymusiło konieczność zwiększenia udziału wkładu własnego w tych projektach. Szkoły zaczynają ponosić wydatki - bo startują w konkursach - a ministerstwo nie jest jeszcze gotowe, aby im pomóc. Samej uczelni trudno wygospodarować środki z swojego budżetu. Na to wszystko nakłada się kryzys gospodarczy. Mniejsze wpływy podatkowe wymuszą cięcia w budżecie państwa w ramach jednostek, które z niego korzystają, np. uczelni. Mamy już sygnały, że dotacja dla uniwersytetu może być niższa od planowanej.

- Czy w związku z tym inwestycje uniwersytetu są zagrożone?
- Nikt nie powie, że jego inwestycje nie są teraz zagrożone, bo na to może mieć wpływ szereg czynników. Aktywnie staramy się o pozyskanie wkładu własnego na nasze inwestycje. Dla przykładu Interdyscyplinarne Centrum Nowoczesnych Technologii wpisuje się w założenia ministerstwa w obszarze inwestycji kluczowych dla prowadzonych badań i rozwoju gospodarki. Tu raczej jesteśmy spokojni. Na to niewątpliwie dostaniemy pieniądze.

- Uczelnia będzie więc sprzedawać swoje budynki?
- Prowadzimy inwentaryzację posiadanych nieruchomości. Analizujemy ich koszty utrzymania oraz przydatność dla działalności dydaktycznej i badawczej. Staramy się stworzyć uniwersytet z nowoczesną infrastrukturą naukowo-dydaktyczną. Nie wykluczam zatem sprzedaży starych budynków.

- Wspomniał pan o problemach finansowych, które odbiją się na zmniejszeniu dotacji. Czy zatem obiecane przez rektora podwyżki płac dojdą do skutku?
- W tej chwili jest jeszcze zbyt wcześnie, aby wyciągać tego typu wnioski, ponieważ nie mamy informacji, w jakiej wysokości otrzymamy dotację.

- Kiedy to się okaże?
- Teoretycznie informację powinniśmy dostać w drugim kwartale tego roku. W zeszłym roku pojawiła się ona jednak dopiero pod koniec tego okresu - w czerwcu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska