
Bójka na treningu Śląska
Śląsk Wrocław ma w ogóle bardzo „bogatą” alkoholową kartotekę. Jedna z najgłośniejszych afer miała miejsce w 2012 roku, kiedy to wyraźnie skacowany na treningu pojawił się Patrik Mráz. Słowakowi pewnie uszłoby to na sucho, gdyby nie Łukasz Gikiewicz. Wyznaczony do jednego z ćwiczeń wspólnie z Mrázem wykrzyczał, że z pijakiem trenować nie będzie.
To właśnie Gikiewiczowi, a nie ewidentnie zawianemu Słowakowi do gardła rzucili się koledzy z zespołu, twierdząc, że wydał jednego z nich. Na miejscu pojawiła się policja. Badanie alkomatem potwierdziło obecność alkoholu w organizmie prawego obrońcy. Za „Gikim” wstawił się tylko jego brat bliźniak Rafał. Ostatecznie Mráz został wyrzucony z klubu, który i tak poszedł mu na rękę, rozwiązując umowę za porozumieniem stron.

Wesołe rejsy po Odrze
Trudno by piłkarze Śląska mieli mieć pretensje do Mráza, skoro w tamtym okresie często spotykali się na mieście i organizowali suto zakrapiane alkoholem imprezy. W pewnym momencie nie podobało się to już kibicom, którzy uważali, że zespół przesadza z integrowaniem się i świętowaniem. Na co wpadli pomysłowi gracze Śląska? Część z nich postanowiła wynająć… statek wycieczkowy pływający po Odrze i tam przenieść tradycyjne pomeczowe (i nie tylko) imprezy. Ta historia ma status legendy miejskiej we Wrocławiu. Nikt nigdy nie zdołał udowodnić, że takie rejsy miały miejsce, ale część piłkarzy w prywatnych rozmowach raz mówi, że brała w czymś takim udział, a innym razem twierdzi, że nigdy czegoś takiego nie było.

Jak wygrać i odpaść? Prezentuje: Legia Warszawa
Polska piłka o wiele za długo czekała na awans mistrza Polski do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Bardzo blisko przełamania tej passy była w 2014 roku Legia Warszawa, która w III rundzie eliminacji zdemolowała Celtic Glasgow, wygrywając na wyjeździe 2:0 i 4:1 przy Łazienkowskiej. Sęk w tym, że doszło do koszmarnego niedopatrzenia. W rewanżu na ostatnie kilka minut na boisku pojawił się nieuprawniony do gry Bartosz Bereszyński. Na tej podstawie UEFA podjęła skrajnie niepopularną decyzję, jaką było wykluczenie mistrza Polski z rozgrywek i przyznanie walkoweru na korzyść Szkotów. Zawiodła Marta Ostrowska, będąca wtedy kierownikiem drużyny. To ona nie dopilnowała formalności. Nie pomogły akcje w mediach społecznościowych z hasztagiem #LetFootballWin itd. Ostrowska odeszła z Legii, ale kibice do dziś jej to pamiętają.

Kaiera Probierza w Niecieczy
Obecny selekcjoner kadry U-21 to oryginał i performer, jakich mało. Wiele jego cytatów i zachowań przeszło do historii naszej piłki. Raz przyszedł na konferencję prasową jako trener Cracovii z doniczką. Zasiał nasionko, zasypał ziemią, podlał wodą i mówi do dziennikarzy: I co? Nie rośnie prawda? Bo na to potrzeba czasu! Oczywiście nawiązywał do presji ciążącej na jego zespole i chciał w ten sposób zaapelować o cierpliwość. Pracując w Jagiellonii po przegranym w złym stylu meczu, przyszedł na trening i kazał piłkarzom przez 90 minut stać na boisku. Stać i się nie ruszać. Na koniec rzucił, że właśnie tak zagrali w ostatnim spotkaniu. Jeszcze innym razem, kiedy sędziowie podjęli decyzję ewidentnie krzywdzącą jego zespół i wypaczającą wynik, powiedział do dziennikarzy, że jedyne co mu zostało, to sobie whisky w domu pierd***ąć.
Hitem była jednak sytuacja, kiedy po odejściu z Cracovii porozumiał się z władzami Bruk-Bet Termalici Nieciecza. Miał uratować „Słoniki” przed spadkiem z ekstraklasy. Strony podały sobie ręce, ustaliły zasady współpracy, ale dwa dni później ogłoszono, że Probierz… nie jest już trenerem. Powodem był spór z synem właścicieli, pełniącym rolę dyrektora sportowego. Probierz skreślił kilku zawodników, ale jednego z nich dyrektor na siłę chciał zostawić w drużynie. To spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem ze strony Probierze i poskutkowało zakończeniem współpracy, zanim ta na dobre się zaczęła.