Sąd zadecydował o ustanowieniu tymczasowego nadzoru nad firmą.
Do sądu prawie w tym samym czasie wpłynęły dwa wnioski. Zarząd Metronu złożył wniosek o upadłość z opcją układową. Natomiast w drugim wniosku jeden z wierzycieli firmy domaga się upadłości i likwidacji majątku toruńskiej spółki. - Sąd zapoznał się z dokumentami, jednak musi jeszcze ocenić, czy są realne szansę na jakikolwiek układ - mówi Iwona Okonek, kierownik sekretariatu wydziału gospodarczego. - Dlatego zdecydował o powołaniu biegłych, którzy przygotują opinie i sprawozdanie.
Tymczasowy nadzór nad spółką objął Zbigniew Bartosik. Za miesiąc ma on przygotować sprawozdanie. Drugi powołany biegły, Roman Wróblewski, zbiera dowody. Jego zadaniem jest przygotowanie opinii. Gdy biegli przygotują swoje raporty będzie mogło odbyć się posiedzenia sądu.
Tymczasem jak przekonuje Józef Ciurko, zastępca prezesa Metronu, zarząd spółki dogadał się ze związkami zawodowymi.
- Strajkujący pracownicy wrócili do pracy, dzięki czemu możliwa jest dalsza produkcja - mówi Józef Ciurko. - Zobowiązaliśmy się systematycznie wpłacać na konta pracowników zaległe wypłaty. Cały czas szukamy inwestora. Trwają rozmowy.
Jeśli sąd wyrazi zgodę na postępowanie układowe zarząd Metronu zaproponuje wierzycielom udziały w firmie. Wszystko po to, by spółka mogła się jeszcze odrodzić.
