W piątek wójt podczas kolegium rady podziękował im za ich odwagę. Dostali pamiątkowe dyplomy i albumy. Ale chyba najbardziej ucieszyły ich miłe słowa, które padły pod ich adresem.
- Czy to był z waszej strony tylko normalny ludzki odruch, czy też działanie na granicy ryzyka - dociekał wójt Zbigniew Szczepański. - Bo moim zdaniem dużo ryzykowaliście.
Budowlańcy Mateusza Kusznierewicza postawili pomost. I zniszczyli chroniony prawem teren!
Z opowieści pracowników Akademii Mateusza Kusznierewicza w Swornychgaciach wynikało, że faktycznie było groźnie. W tę niedzielę na jeziorze szalała burza, fale były wysokie, pojawił się biały szkwał. Lało jak z cebra, padał grad. Widoczność była prawie żadna. Jakaś łódka - na pokładzie był tylko jeden człowiek z patentem sternika - nie zdążyła dotrzeć do przystani.
- Oni chcieli zawrócić, ale było już za późno - opowiada Szustkiewicz. - Reszta załogi była niedoświadczona, byli bez kapoków, podpici i spanikowani. Gdy do nich dotarliśmy, łódź leżała już w wodzie.
GMINA CHOJNICE Dlaczego nie mają łódki?
Wszystkich rozbitków i psa udało się uratować, cało i zdrowo dotarli na brzeg.
- Myśmy obserwowali to z pomostu i widzieliśmy, że źle się dzieje, ale zanim popłynęliśmy, najpierw poszliśmy po kapoki - dodaje Tyborski.
Wcześniej też brali udział w akcjach ratowniczych, ale nie aż tak poważnych. Tutaj można się było najeść strachu. Cieszą się, że wszystko skończyło się szczęśliwie.
Obecnych na sali najbardziej zbulwersowała niefrasobliwość tych, którzy wypływają na jezioro bez kapoków. Na Orionie było pięć osób, a kamizelki tylko trzy... - Jak można nie mieć za grosz wyobraźni - ubolewano.
Wszyscy wiedzą, jak zdradliwe potrafi być Jezioro Charzykowskie i jak bardzo trzeba zachować rozwagę, gdy wybiera się na wodę.
Udostępnij