Jeszcze w 2011 roku (w ramach tzw. "działania 3.1"), urząd marszałkowski zapowiedział konkurs dla szkół zawodowych na wyposażenie pracowni do prowadzenia lekcji z przedmiotów ścisłych. Chodzi o unijne pieniądze z Regionalnego Programu Operacyjnego naszego województwa.
Przeczytaj również: Szkoły zawodowe wybiera wciąż niewielu uczniów
Niespodziewana zmiana
Nieoczekiwanie jednak, w połowie marca 2013 r., zmieniono podstawowe kryterium konkursu. Od tej chwili dedykowany jest on szkołom, które chcą rozbudowywać swoje sale, ale tylko na potrzeby nauki zawodów... rolniczych.
Problem w tym, że część powiatów, np. bydgoski, czy samo miasto Bydgoszcz, już od roku przygotowywała się do tego konkursu, często ponosząc konkretne koszty.
- Już dawno wytypowaliśmy placówkę, przygotowaliśmy specyfikację potrzebnego sprzętu, a nawet przygotowaliśmy szczegółowy wniosek aplikacyjny o dofinansowanie - potwierdza Izabela Szczesik-Zobek, dyrektorka wydziału rozwoju i strategii miasta w bydgoskim magistracie. - Wartość całego projektu oszacowano na około 300 tysięcy złotych - podkreśla.
Dlaczego urząd marszałkowski w Toruniu nieoczekiwanie zmienił zasady gry w trakcie gry?
Czytaj również: W nowej szkole w Warlubiu będą uczyć zawodów
Rolnictwo to priorytet
- Według oficjalnych dokumentów, określających strategię rozwoju województwa kujawsko-pomorskiego, jego cechy zaliczają je do grona województw rolniczych - tłumaczy wicemarszałek, Michał Korolko. - Dlatego właśnie podjęto decyzję o zaangażowaniu w obszar, który stanie się inteligentną specjalizacją. Do tego dotychczasowym wsparciem w ramach tego działania nie były objęte szkoły rolnicze, które były niedoinwestowane i wymagają dostosowania swojej bazy do standardów europejskich - dodaje Korolko.
Tymczasem dotarliśmy do informacji, z której wynika, że w 2011 roku Zespół Szkół Agro-Ekonomicznych w Karolewie (gm. Dobrcz) otrzymał dofinansowanie właśnie w ramach działania 3.1.
A co z zawodowymi?
Tłumaczenie wicemarszałka dziwi także samorządowców: - Kryteria konkursu miały być dostosowane do potrzeb rynku pracy, a wprowadzenie ograniczeń jest nieadekwatne do stanu faktycznego! - dowodzi Izabela Szczesik-Zobek. - Z analiz przeprowadzonych w naszym województwie wynika bowiem, że priorytetem nie powinno być wspieranie kształcenia w zawodach rolniczych. Istnieje dokument, którego opracowanie zlecił zresztą urząd marszałkowski, z którego wynika, że największy deficyt zawodów w naszym województwie dotyczy: ślusarzy, tokarzy, spawaczy, elektryków i murarzy - przypomina.
Czytaj również: Bydgoszcz: prawie 100 osób dziennie rejestruje się w pośredniaku
Skontaktowaliśmy się też z dyrektorami konkretnych szkół zawodowych z powiatu bydgoskiego i brodnickiego, którzy również potwierdzili, że szykując się do konkursu ponieśli konkretne koszty.
- Nie chciałbym się oficjalnie wypowiadać na ten temat - mówi nam dyrektor jednej z nich (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). - Mam bowiem nieoficjalne informacje z urzędu marszałkowskiego, że powtórzy ten konkurs. I że tym razem obejmie on moją szkołę. Dlatego wolałbym "nie spalić" tematu.
- My wydaliśmy niewiele, bo ledwie trzy tysiące na inwentaryzację i projekt, ale też mamy nieformalne potwierdzenie załatwienia sprawy - dodaje Jacek Gniadkowski, dyrektor Zespołu Szkół Zawodowych w Brodnicy.
W sprawie próbowała już interweniować Grażyna Ciemniak, zastępca prezydenta Bydgoszczy, ale jej pytania do urzędu marszałkowskiego na razie pozostały bez odpowiedzi. Dla "Pomorskiej" urząd też nie chce szerzej komentować problemu.
Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców