Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędniczy absurd. Niepełnosprawny powinien opiekować się drugim niepełnosprawnym

Rafał Wolny
sxc
- Moi niepełnosprawni rodzice musieliby się rozwieść, żebym dostała na nich zasiłek - skarży się pani Jadwiga. Przepisy nakazują, aby... inwalidzi zajmowali się sobą nawzajem. - To kuriozum - przyznaje opieka społeczna, ale pieniędzy nie daje.

Pani Jadwiga mieszka w jednej z wsi w gminie Koronowo. Opiekuje się sędziwymi (pow. 80 lat) rodzicami, którzy są po udarach. Mężczyzna ma chorobę szpiku, kłopoty z chodzeniem i mówieniem. - Jest całkowicie niesamodzielny - uściśla pani Jadwiga, pokazując zaświadczenie ojca o I grupie inwalidzkiej.

Podobny dokument lekarze wystawili także jej matce. Starsza pani ma "jasny" umysł, ale ciało odmawia jej posłuszeństwa. Cierpi na artretyzm, a chodzi tylko dzięki stabilizatorowi na nodze, który utrzymuje "uciekający" staw kolanowy.

Pieniędzy nie starcza

Pani Jadwiga zajmuje się rodzicami praktycznie całą dobę. Nie skarży się jednak, bo wie, że taka jest rola rodziny. Jedyne co spędza jej sen z powiek, to pieniądze, a raczej ich brak.
- Nie chcę o tym mówić, bo od razu zbiera mi się na płacz - odpowiada, zapytana jakim cudem trzy osoby utrzymują się ze skromnej renty i pomocy społecznej.

Z ok. 1,1 tys. zł miesięcznie muszą zapłacić za mieszkanie (komunalne), kupić leki (potrzeba ich naprawdę sporo), opłacić telefon (niezbędny ze względu na zdrowie rodziców) i wyżywić się.
- Do tego tata musi co dwa tygodnie jeździć do poradni hematologicznej w Bydgoszczy, a przez wieś nie kursuje żaden pekaes - wskazuje pani Jadwiga, która w takich sytuacjach zazwyczaj korzysta z pomocy sąsiadów. - Trudno jednak, żeby ktoś nas woził za swoje pieniądze, dlatego zwracamy chociaż za paliwo - zaznacza.

Gdyby nie wsparcie innych, życie rodziny byłoby niemożliwe. Jednak pomoc w takich sytuacjach, to nie zadanie sąsiadów, a samorządu. Dlatego pani Jadwiga zwróciła się do Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej o świadczenie pielęgnacyjne (420 zł/mies. na osobę).
- Niechby mi dali chociaż na jedno, to byłoby o wiele łatwiej - wzdycha kobieta, która miała nadzieję, że przyznanie pieniędzy będzie zwykłą formalnością.

Zasługuje, ale nie dostanie

I faktycznie - urzędnicy od razu potwierdzili, że spełnia wszystkie wymagania. Ale świadczenia nie dali. "Wyjaśnili", że świadczenia pielęgnacyjne nie przysługują, jeżeli osoba wymagająca opieki pozostaje w związku małżeńskim. Pierwszym zobowiązanym do pomocy jest bowiem w takim przypadku współmałżonek.

W myśl tego przepisu, dwoje inwalidów, jakimi są rodzice pani Jadwigi, powinno opiekować się sobą nawzajem. Ewentualnie wziąć rozwód, aby ich córka dostała na nich świadczenie pielęgnacyjne.
- To jest kuriozalny przepis - przyznaje bez ogródek Dariusz Karwat, kierownik MGOPS w Koronowie, ale zaznacza, że, mimo to, należy go przestrzegać.

Ludzie dla przepisów czy przepisy dla ludzi?

- Bardzo byśmy chcieli, ale nie możemy dać tej pani zasiłku, bo złamalibyśmy prawo - tłumaczy kierownik, którego próbowaliśmy przekonywać, że to przepisy są dla ludzi, a nie ludzie dla przepisów i nie można ślepo patrzeć w paragrafy.
Pozostawał jednak nieugięty.
- Żadnej kontroli takimi argumentami nie przekonam. Ja muszę stać na straży przepisów, bo inaczej zostanę pociągnięty do odpowiedzialności - obstaje przy swoim Dariusz Karwat.

Poprawią bubel prawny?

Anna Bańkowska, wiceprzewodnicząca Sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny (Lewica)
-To faktycznie absurdalna sytuacja. Ta pani powinna dostać zasiłek pielęgnacyjny. Przepis sam w sobie jest słuszny, ale nie może obowiązywać w sytuacji, gdy oboje współmałżonków nie jest zdolnych do samodzielnej egzystencji. Przyjrzę się temu bliżej i będę dążyć do odpowiedniej modyfikacji tego przepisu, aby nie dochodziło do podobnych sytuacji.

Jednocześnie nie zgadza się z zarzutami, że podchodzi do sprawy "urzędniczo".
- Przez kilkanaście lat pracy w pomocy społecznej nigdy nie widziałem, by jakikolwiek klient był potraktowany przedmiotowo, dlatego sprzeciwiam się nazywaniu nas urzędnikami - podkreśla kierownik i zapewnia, że MGOPS nie jest obojętny na los opisanej rodziny, bo regularnie daje jej wsparcie. Ma to być 90-250 zł/mies., choć niekiedy 400 zł.

Pani Jadwiga odwołała się od decyzji MGOPS do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Rozstrzygnięcie nastąpi w ciągu kilku tygodni. Czekamy też na odpowiedź Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej, które poprosiliśmy o komentarz i wykładnię absurdalnego przepisu. Do sprawy wrócimy.

Imię głównej bohaterki artykułu zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska