Ostrzega pszczelarzy Czesław Wejner, prezes koła pszczelarskiego w Świeciu. Robi to na prośbę Głównego Lekarza Weterynarii.
- Dostałem od niego komunikat, że na południu Włoch wykryto małego chrząszcza ulowego - wyjaśnia Wejner. - To nowy w Europie, groźny szkodnik. Nie wolno go zbagatelizować tak, jak zrobiliśmy z warrozą (kleszcz - przyp. red.) w latach 70. Wtedy nikt się nie przejął, a minęły dwa lata i przeżywaliśmy dramat: pszczoły prawie przestały latać, były zdeformowane, niektóre nie miały skrzydeł i tylko chodziły po trawie. Teraz, bez odymiania ich na warrozę kilka razy do roku, nie ma szans na utrzymanie pasieki. A nowe zagrożenie jest jeszcze większe, bo Włochy są blisko i ludzie przemieszczają się znacznie częściej niż 40 lat temu.
Przeczytaj też: Pszczelarz Roku w Przysieku. Rozmawiano także o zagrożeniach w pasiekach [zdjęcia]
Mały chrząszcz ulowy jest wyjątkowo wredny, dotkliwie niszczy pszczelą rodzinę. - Pszczoła nie potrafi się przed nim bronić. Jego larwy masowo niszczą plastry i czerw (larwy pszczół ułożone obok siebie w komórkach - przyp. red.). - tłumaczy Wej-ner. - Pszczoły nie mogą wychowywać w nich młodych ani magazynować miodu i pyłku. Szkodliwe są też odchody larw, bo brudzą miód i wtedy on fermentuje, robi się rzadszy i wycieka z plastra. Pszczoły nie znoszą też zapachu tych larw, odstrasza je.
Żeby uchronić przed małym chrząszczem polskie pasieki, trzeba handlować pszczołami tylko zgodnie z dyrektywami Rady Europejskiej. - Szczegółowych informacji udzieli każdy inspektorat weterynarii i związek pszczelarski. Chodzi o to, żeby bardzo na to uważać - zaznacza Wejner.
Przeczytaj też: Ceny zbóż nadal stabilne. Notowania rynku rolnego [24-27.02.2015]
- Dotyczy to zwłaszcza najpowszechniejszego handlu w pszczelarstwie, czyli matkami pszczelimi.
Wzorować można się na Australijczykach. Dokument pt. "Więcej niż miód" pokazuje, że w Australii nie ma chorób i szkodników pszczół stanowiących utrapienie w różnych regionach świata, bo pszczelarze nie wpuszczają do swoich pasiek kolegów z innych kontynentów. Chyba, że w nowym stroju pszczelarskim, który dostaną na miejscu.