Uwaga, psikus!

Obyczaj robienia sobie żartów narodził się prawdopodobnie w starożytnym Rzymie. Tam na początku kwietnia obchodzono bowiem Cerealia, czyli święto Cerery, bogini urodzaju. Chrześcijaństwo wiązało prima aprilis z postacią Judasza. Miał się on bowiem urodzić pierwszego kwietnia, dlatego ten dzień kojarzono z kłamstwem.
Mimo takiego rodowodu obyczaj żartowania w tym dniu jest od dawna popularny.

Trudno określić, od kiedy był znany w Polsce. Za bardzo stary uchodził już w XVI wieku. W dawnych czasach, tak jak i dziś, nie wszystkie żarty były jednak miłe. Tego dnia niektórzy częstowali gości pierogami z farszem z trocin lub kawą zaparzoną z gliny. Wysyłano też sobie kartki, z nie zawsze sympatycznymi wierszykami.

Większość z nas potrawi się jednak bawić pierwszego kwietnia bez robienia innym przykrości. - Szykuję na prima aprilis grę, w której weźmie udział moja rodzina.

Zwycięzca dostanie tytuł najlepszego primaaprilisowego kawalarza i paczkę żelków - opowiada Ania Pietrzak ze Szkoły Podstawowej nr 20 we Włocławku. A tak o pierwszym kwietnia napisała Justynka Rózańska z SP w Łęgu: - Pierwszy kwietnia prima aprilis to dzień wesoły, bardzo radosny. Dzieci na przerwie mówią do siebie: masz dziurę w spodniach, masz dziurę w swetrze. Każdy się śmieje i nikt się nie gniewa.

Pierwszego kwietnia bawią się także mieszkańcy innych krajów. We Francji jest on nazywany Dniem Ryby, a w Wielkiej Brytanii - Dniem Głupca.