Czytelnik od lat ma działkę na Kolejarzu i nie narzeka, bo z wypoczynku jest zadowolony. - W sobotę przeżyłem szok - mówi pan Włodzimierz. - Przyjechałem na działkę, wypuściłem gołębie i nagle słyszę strzały, liście na drzewie się ruszają, a ja na linii strzału, pod drzewem.
Pijani z bronią
Przerażony chojniczanin chwycił za słuchawkę i zadzwonił na policję. - Co byłoby, gdyby na działce była moja wnuczka? - mówi. - Ktoś mógł zabić dziecko. Bałem się, ale policja kazała mi podejść do ogródkowej bramy i musiałem wyjść. A sprawcy, jak zobaczyli radiowóz, uciekli. A ja się naprawdę bałem wyjść na ścieżkę. Nikt nie chce umrzeć przez czyjąś głupią zabawę.
Pan Włodzimierz widział, że strzelający byli pijani i za pazuchą mieli broń. - Składam doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa, ale najpierw zawiesiłem na bramie _ostrzeżenie "Uwaga. Bandyci. Strzelają do ludzi" - mówi. - Skandal w biały dzień. Tego u nas nie było. _
A sezon blisko
- Szukamy sprawców - _zapewnia Sylwia Neubauer, rzeczniczka prasowa chojnickiej policji. - Sprawa jest poważna. W tym roku było to pierwsze zgłoszenie o strzałach na działkach, ale nie możemy wykluczyć, że takie sytuacje bywały wcześniej. _