Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uwaga, zarazimy Was pasją - mówią zbieracze militariów

Ewelina Kwiatkowska
nadesłane
- Może dla kogoś to stare graty, dla nas: bezcenne skarby - podkreśla Paweł Bukowski, przewodnik miejski po Toruniu i zbieracz militariów.

W listopadzie grupka pasjonatów historii Torunia strzyknęła się do ratowania jego militarnego dziedzictwa. Celem Pawła Bukowskiego, Przemysława Wołoszczyka, Adama Kowalkowskiego i Roberta Kęsy stał się sprzęt wojskowy. Im starszy, tym lepszy.
Torunianie odprowadzają po mieście grupy wycieczkowiczów, zaglądają na co dzień niedostępnych zakątków fortyfikacji, podziemnych korytarzy. I cały czas szukają militariów.

Nic się nie zmarnuje

- Tropimy wszystko, co jest związane z wojskiem - opowiada z entuzjazmem pan Paweł. - Efekty? Uzbierała się pokaźna kolekcja. Mamy m.in. hełmy, zestawy przeciwchemiczne, menażki, radiostacje, stare telefony polowe, a nawet budkę wartowniczą i spadochron desantowy. Do tego masę filmów, mapy.
Gromadzony sprzęt nie leży jednak pod stertą kurzu. Trafia do specjalnie zaaranżowanego pomieszczenia w toruńskim Forcie IV. Do czego są wykorzystywane stare militaria? Nauki z dreszczykiem emocji.

- Niestety, podczas lekcji historii uczniowie patrzą na tablicę jak sroka na gnat - stwierdza pan Adam. - Chcemy więc zarazić ich pasją, a nie zanudzać. Historia jest niesamowicie ciekawa! Trzeba ją tylko niebanalnie przekazać.

Nie każdy wie, jak ciężkie życie mieli niegdyś żołnierze. - W latach 1903-1910 każdy ich dzień wyglądał identycznie - opowiada pan Paweł. - Pobudka o godz. 5.30, mordercza musztra, zaprawa, super-dokładne sprzątanie i znowu sprzątanie. Dlaczego podwójne? Za pierwszym razem wszystko wylatywało przez okno. Dopiero potem żołnierze mogli zjeść paskudne śniadanie: czarny chleb z kawą. Jeśli ktoś nie nauczył się musztry - dostawał plecak z 40 kilogramami piachu. I tak kadet ćwiczył rana do wieczora. Wielu torunian nie wie, że kompleks budynków wokół kościoła Garnizonowego to właśnie dawne niemieckie koszary (tzw. Wilhelmstadt).

Blask pochodni, dym i huk

Do tej pory tysiące uczniów przewinęło się przez Fort IV. Ale przed kolejnymi gośćmi historycznej twierdzy - nowe atrakcje. Fortyfikatorzy zadbali o niesamowity nastrój.
- Właśnie pracujemy nad światłem i dźwiękiem - zdradza pan Paweł. - Wykorzystujemy także wytwornicę dymu i petardy, które robią spory huk. Podejrzewam, że spacer po forcie przy blasku pochodni jest znacznie ciekawszy niż bezczynne siedzenie w szkolnej ławce.

O co najczęściej pytają młodzi goście interaktywnej sali historycznej? - Przede wszystkim o uzbrojenie - mówi pan Przemek. - Uczniowie interesują się codziennym życiem żołnierzy i działaniami zbrojnymi. Warto wiedzieć, że armia niemiecka zyskała miano jednej z najsurowszych i najbardziej zdyscyplinowanych.

Aby stworzyć jeszcze lepszy klimat, wkrótce fortyfikatorzy będą witać uczniów w starych, niemieckich mundurach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska