Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

UWAGA!TVN. Szpital w Starogardzie Gdańskim: karne lewatywy, zamykanie w izolatce. Pacjenci od 10 lat czekają na sprawiedliwość

RED., UWAGA! TVN
Choć od ujawnienia tego, przez co przechodzili pacjenci szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Starogardzie Gdańskim minęło 10 lat, nadal nie doczekali się oni sprawiedliwości. Ten koszmar trwał długo i wciąż wraca. Karne lewatywy, poniżanie, zamykanie w izolatce na wiele dni – to tylko niektóre praktyki, jakie miały być stosowane w szpitalu psychiatrycznym wobec nieletnich pacjentów.

O tym, co działo się na oddziale Szpitala dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Starogardzie Gdańskim pisaliśmy już w 2010 roku, gdy sprawą miała zająć się Prokuratura.

- Z relacji rodziców i pracowników wynika, że na oddziale źle się działo. - Ordynator kazała pacjentom opisać pozycje seksualne i rodzaje orgazmów - opowiada pracownik szpitala. - Dzieci musiały uczyć się budowy narządów płciowych. Jeśli czegoś nie wiedziały, to dostawały zastrzyki uspokajające. - pisaliśmy w "Dzienniku Bałtyckim". - Za karę wsadzać miano nieletnich do izolatki, zapinać w pasy na długie tygodnie. Formą kary miało być wstrzykiwanie im przez dziesiątki dni placebo.

Z relacji rodziców nastolatków przebywających na oddziale i pracowników szpitala wynikało, że dochodzi tam do aktów przymusu i przemocy. Niepokojących głosów było więcej. I chociaż sprawa ciągnie się już 10 lat, pacjenci, wobec których stosowano znęcanie się, wciąż nie doznali sprawiedliwości.

Do sprawy w swoim najnowszym odcinku wraca UWAGA!TVN.

W styczniu 2009 roku w Szpitalu dla Nerwowo i Psychicznie Chorych w Starogardzie Gdańskim powstał oddział psychiatrii sądowej o wzmocnionym zabezpieczeniu dla nieletnich. Miał pomagać młodzieży z zaburzeniami psychicznymi, uzależnieniami, a także tym, którzy popadli w konflikt z prawem.

Norbert spędził w szpitalu 8 miesięcy

Do nowo powstałej placówki trafił 16-letni Norbert, z którym rodzice nie dawali już sobie rady.

- Styczeń 2009 roku nie przypominał absolutnie tego stycznia. To były mrozy po 20 stopni. Syn miał problemy z alkoholem. Nadużywał. Coraz częściej zdarzało się, że koledzy w nocy przyprowadzali go nieprzytomnego i zostawiali pod bramką. Baliśmy się, że któregoś dnia go nie przyniosą. Zgłosiliśmy się do Sądu Rejonowego w Braniewie i w bardzo szybkim trybie zostaliśmy skierowani do ośrodka w Starogardzie. To była trudna decyzja, ale nie mieliśmy wyboru – mówi Krzysztofa, matka Norberta.

- Rodzice odwiedzali mnie raz w miesiącu na 15 minut, to był maksymalny czas, kiedy można było się spotkać. Odbywało się to pod nadzorem kamery i personelu – wspomina Norbert.

- Dziwiliśmy się, że każde odwiedziny, pomimo że jest to szpital, są ustalane przez panią ordynator. Uznaliśmy, że widocznie ma to jakiś efekt terapeutyczny. Ale kiedy syn zaczął opowiadać o stosowanych karach, pomyśleliśmy, że coś zaczyna być nie tak – mówi matka Norberta.

Z relacji mężczyzny wynika, że ordynator szybko zaczęła wprowadzać na oddziale swoje praktyki terapeutyczne.

- Kolega z pokoju podczas spaceru po korytarzu machał rękami i zauważyła to ordynator. Związali mu ręce na tydzień, żeby się nauczył chodzić jak człowiek. Jak ordynator weszła na oddział i któryś z pacjentów nie zdążył otworzyć jej drzwi, to dostawał karę za to, że przed kobietą nie otworzył drzwi. To było przykładowo pięć godzin stania, albo zastrzyki z soli fizjologicznej. Jeżeli zastrzyków otrzymywało się kilkadziesiąt czy kilkaset, to było to bolesne, bo wszystko było opuchnięte, fioletowe, pojawiały się skrzepy. Jak nie było gdzie kłuć na pośladkach, to kłuli pod nogami.

Rodzice zauważyli, że ich syn cierpi

- Ale nie mogłam nic zrobić. Z nikim nie rozmawialiśmy, baliśmy się, bo jakakolwiek ingerencja odbijała się na dzieciach. Ale już wtedy podjęliśmy decyzję, że spróbujemy go stamtąd wyciągnąć – mówi pani Krzysztofa.

- Widziałam dzieci, które stoją pod ścianą, zastraszone. Część z nich była ubrana w normalne ubrania, część była w starych kalesonach. Zdarzały się dzieci, które miały jakieś tabliczki z napisami. Już teraz nie pamiętam treści, ale to było coś w stylu „kłamca”, „złodziej”. To były dzieci, które potrzebowały pomocy, potrzebowały zrozumienia. Słyszałam o dziewczynie, która praktycznie przez cały czas, kiedy był tam mój syn, znajdowała się w izolatce – dodaje pani Krzysztofa.

Rodzicom w końcu udało się wydostać Norberta ze szpitala. Kilka miesięcy później do rzecznika praw dziecka trafił anonim na temat praktyk stosowanych w placówce. Sprawa nabrała rozgłosu, a szpital zwolnił dyscyplinarnie ordynator Annę M. Lekarka odwołała się do sądu pracy i odeszła ze szpitala za porozumieniem stron. Sprawą zajmowała się prokuratura.

- Poszkodowane są 42 osoby. Przesłuchania pokrzywdzonych, ich opiekunów prawnych, opinie biegłych psychologów, biegłych z zakładu medycyny sądowej dały podstawę do sformułowania zarzutów wobec trzech osób. To były tylko i wyłącznie zarzuty dotyczące znęcania psychicznego i fizycznego – mówi Grażyna Wawryniuk, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku i wylicza, co miała robić Anna M.

- Chodzi o podejmowanie bezpodstawnych decyzji o przedłużaniu stosowania unieruchomienia i izolacji, karanie przez długotrwałe utrzymywanie w pozycji stojącej, polewanie zimną wodą z prysznica, ograniczanie kontaktów z członkami rodziny. W przypadku dwóch pacjentów to decyzja o wyprowadzeniu w piżamie i boso na śnieg i mróz. Chodzi też o nadmierne stosowanie iniekcji, w tym iniekcji placebo. Poniżanie, w tym przyczepianie karteczek obraźliwych dla danej osoby.

Po blisko pięciu latach postępowania prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia. Sprawą zajmuje się Sąd Rejonowy w Starogardzie Gdańskim. Mimo upływu kolejnych pięciu lat, do dziś nie ma wyroku.

- Przeszkodą jest ilość świadków. Prokurator powołał w akcie oskarżenia 112 świadków. Sędzia przesłuchał już ponad stu z nich, do przesłuchania pozostało jeszcze około 10 osób. Są to świadkowie najbardziej problematyczni, jeżeli chodzi o możliwość wezwania na rozprawę, jedna z osób jest poszukiwana listem gończym, ale oczywiście nie w tej sprawie – mówi Tomasz Adamski, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Jeżeli sędzia wyczerpie możliwości wezwania świadka na rozprawę, to odczyta te zeznania na rozprawie.

- Mija już 10 lat i nie widać żadnego efektu, najbardziej bolesne jest to, że pani ordynator przez te 10 lat nawet na moment nie miała zawieszonego prawa do wykonywania zawodu. Ona cały czas jest psychiatrą, z tego, co wiem, ona wciąż pracuje z ludźmi. To jest najstraszniejsze – mówi matka Norberta.

„Chciałbym, żeby była sprawiedliwość”

Anna M. pracuje obecnie w jednej z malborskich przychodni. Gdy ekipa Uwagi! razem z panem Norbertem udała się tam, okazało się, że lekarka wzięła tego dnia urlop.

Zebrane przez prokuraturę dowody, które dały sądowi podstawę do oskarżenia lekarki, znane są także od lat izbie lekarskiej. Na tej podstawie sąd lekarski, na wniosek rzecznika odpowiedzialności zawodowej, mógłby wydać postanowienie o tymczasowym zawieszeniu prawa wykonywania zawodu przez Annę M.

- Wystąpiliśmy na mój wniosek z pytaniem do sądu prowadzącego sprawę pani doktor, kiedy otrzymamy wyrok sądowy, ponieważ będzie to dla nas istotny argument, co do decyzji o dalszym postępowaniu. Na razie nie udowodniono pani doktor tych czynów. Mam powody żeby w to nie wierzyć. Dlatego, że jest to specyficzny oddział, do którego trafiają specyficzni pacjenci, w większości z zaburzoną osobowością, którzy często mówią rzeczy korzystne wyłącznie dla nich – tłumaczy Maciej Dziurkowski, okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku.

- Chciałbym, żeby była sprawiedliwość. Tak jak ja ponosiłem bardzo surowe konsekwencje, chciałbym żeby personel, który się tego dopuścił też poniósł konsekwencje. Jakiekolwiek – mówi Norbert.

Na ławie oskarżonych – wraz z lekarką – zasiada też dwóch byłych pielęgniarzy starogardzkiego szpitala.

zmiany w 2020 roku

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska