Dwudniowa konferencja była pierwszą tego typu inicjatywą. Oprócz przewodniczących, stawili się na niej prezesi dziesięciu izb z całego kraju.
Wśród uczestników było kilka pań.
- Ludzi w tej sali łączą problemy, i stąd właśnie to spotkanie - stwierdziła Zofia Smolińska, która przyjechała z gminy Krzeszyce (powiat sulęciński). - Kłopoty w naszym Lubuskim? Takie, jak wszędzie. Ceny mleka i żywca, zarówno wołowego, jak i wieprzowego, są w skupach wyjątkowo niskie. Kolejna rzecz, sprzedaż bezpośrednia. Dodatkowo, na naszym terenie, walczymy z dzikami i bobrami. O wypłaty odszkodowań za dziki bardzo trudno. A jeśli chodzi o bobry, takich rekomensat nie ma w ogóle.
W konferencji wzięli udział m.in. Wiktor Szmulewicz, prezes KRIR oraz Jan Krzysztof Ardanowski. Ten ostatni podkreślił, iż samorządowcy - w znacznie większym stopniu - powinni włączyć się w tworzenie prawa. Miał na myśli aktywny udział w spotkaniach z szefami departamentów resortu rolnictwa, ale także konstruowanie projektów konkretnych ustaw przez samorząd. Szef toruńsko-włocławskiego okręgu PiS stwierdził, że pytanie o przyszłość izb, jest zarazem pytaniem o przyszłość polskiego rolnictwa.
