- To zasługa pani dyrektor i jej załogi - chwalił Kingę Przełożną prezes Banku Arseniusz Finster. - Cięła koszty równo z trawą, nie oszczędzając nawet wynagrodzeń.
- Jestem pod wrażeniem tych liczb - wyznawał burmistrz Czarnego Piotr Zabrocki. - U nas tysiąc trzystu mieszkańców skorzystało z pomocy, a Bank potrafi do swoich działań pozyskać 3 tysiące wolontariuszy. Przecież to są ludzie, którzy pracują na nasz wizerunek.
Więcej wiadomości z Chojnic na www.pomorska.pl/chojnice.
Wrażenie zrobiła też wiadomość, że indeks zwrotu to za 2014 r. aż 9,33, czyli że każda włożona przez samorządy i organizacje złotówka procentuje aż dziewięcioma złotówkami pomocy.
Zła wiadomość jest taka, że kosztów ciąć w nieskończoność nie można, więc padła propozycja podniesienia składki członkowskiej - albo o pięć, albo o dziesięć procent. Z głosowania wyszło, że pomysł nie ma zdecydowanej przewagi, a przytomna uwaga wicestarosty sępoleńskiego Andrzeja Maracha sprawiła, że zaczęto się zastanawiać nad terminem, od którego miałaby wejść podwyżka, bo przecież budżety są już ustalone.
Do zarządu Banku - w miejsce Zofii Mueller - wprowadzono Wojciecha Kallasa, burmistrza Debrzna. A na sam koniec rozgorzała namiętna dyskusja o tym, jak to ministerstwo pracy utrudnia pomoc dla najbiedniejszych mieszkańców poprzez biurokratyczne przepisy.
Padł pomysł, by członkowie Banku zintegrowali się. Może zrobią to w Czarnem, gdzie atrakcją będzie wejście...i wyjście z więzienia.