Historię dwóch kobiet o niemal identycznym nazwisku przedstawiliśmy na początku tygodnia. Jednej z nich, pani Beacie, mieszkance bydgoskich Jachcic, wydano wyniki badań innej pacjentki. Z powodu błędu bydgoszczanka przez niemal tydzień żyła ze świadomością, że ma nowotwór. Dopiero po sześciu dniach pomyłka wyszła na jaw.
W jaki sposób do niej doszło? - Pielęgniarka zapisała wyniki badań na odwrocie karty informacyjnej pani Beaty - wyjaśnia dyrektor szpitala. - Niestety, omyłkowo spisała nie te, które powinna. Oczywiście nie zrobiła tego celowo.
Będzie upomnienie
Wiadomo, że kobieta dostanie upomnienie. - Poza tym, proszę mi wierzyć - przeszła już swoje w związku z tą sprawą - usłyszeliśmy od dyrektora bydgoskiego szpitala.
Jak informuje dalej, gdyby przepisane przez pielęgniarkę wyniki musiał zweryfikować lekarz, na pewno nie doszłoby do pomyłki. - Jest to dla nas sygnał, że trzeba niezwłocznie zmienić system identyfikacji pacjentów - komentuje Motuk. - Być może dobrym rozwiązaniem byłyby kody kreskowe. Na pewno wdrożymy odpowiednie działania korygujące w ramach Systemu Zarządzania Jakością ISO, które pozwolą nam uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.
Za trzy tygodnie nowe procedury
Dyrektor na razie nie jest w stanie powiedzieć nic więcej na temat nowych procedur. - Opracowanie ich zajmuje najczęściej nie więcej niż trzy tygodnie - tłumaczy. - Jeszcze nie znam szczegółów.
Zarząd szpitala wystosował już oświadczenie, w którym wyraża ubolewanie z powodu pomyłki i przeprasza panią Beatę.