W Centrum Onkologii w Bydgoszczy wprowadzono zmiany w sposobie obiegu wyników badań laboratoryjnych. Pacjenci, którzy leczą się w tej placówce i korzystają z Zakładu Diagnostyki Laboratoryjnej już nie dostają wyników analiz krwi do ręki. Dlaczego?
- To nie jest mój wymysł. Taki jest system finansowania świadczeń - tłumaczy Zbigniew Pawłowicz, dyrektor CO.
Przeczytaj również: We włocławskiej filii bydgoskiego Centrum Onkologii na badanie czeka się nawet rok
Od 1 lipca weszły w życie przepisy dotyczące nowego sposobu (tzw. jednorodne grupy pacjentów) rozliczania usług zdrowotnych, udzielanych w poradniach.
- Wynik morfologii stanowi składową procedury chemioterapii, która jest kontraktowana w ramach jednorodnych grup pacjentów. NFZ nie płaci odrębnie za morfologię, tylko za procedurę - wyjaśnia Pawłowicz.
Pacjenci kierowani do CO z innych placówek - ale takich, które mają podpisane ze szpitalem onkologicznym odrębne umowy - nadal będą otrzymywać wyniki.
Pani Anna leczy się onkologicznie od dwóch lat. - Jestem załamana tym, że nie dostanę już wyników. W moim przypadku pobranie krwi jest bardzo trudne, bo żyły nie są widoczne. Zawsze bardzo cierpię. Mając wyniki badań zrobionych w Centrum Onkologii mogłam je np. pokazać lekarzowi rodzinnemu. Przecież na grypę czy zapalenie płuc też mogę zachorować. Po co mam być znowu boleśnie kłuta? A poza tym dla NFZ to podwójny koszt - zauważa nasza Czytelniczka.
Zdaniem dyr. Pawłowicza zamykanie "systemu obiegu dokumentacji jest normą w światowym lecznictwie". - We Francji jest to jeszcze bardziej rygorystycznie przestrzegane - podkreśla.
Twierdzi, że w CO nie brakowało chorych, którzy robili badania na koszt szpitala, a leczyli się gdzie indziej. - Dziennie takich pacjentów było od 20 do 30. Czy to jest w porządku? - pyta Pawłowicz.