To nie jedyne takie przypadek w Bydgoszczy.
Czytaj: Wyrzucił szczeniaka z balkonu czwartego piętra. Usłyszał wyrok - miesiąc więzienia [wideo]
Kilka dni temu przy wieży ciśnień w Łęgnowie dokonano makabrycznego odkrycia. W niewielkim zbiorniku wodnym znaleziono martwego psa. Miał związane łapy, a jego szyję oplatał sznur. Na jego końcu znajdował się spory kamień. Ktoś zawiadomił policję. - Przesłuchaliśmy świadków i czekamy na wyniki sekcji zwłok - mówi podkom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Wytypowaliśmy już osoby, które mogły dokonać tego czynu. Sprawa jest w toku.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie podejrzanymi są dwaj chłopcy i dziewczynka, która ma jedenaście lat. Jeżeli oskarżenia się potwierdzą, starsze dzieci odpowiedzą za czyn karalny. Przeciwko dziewczynce będzie się toczyła sprawa o demoralizację.
Do zbrodni doszło 6 lipca. Tego samego dnia również w Bydgoszczy 17-latek zadźgał psa. - Zwierzę otrzymało kilka ran kłutych - opisuje Słomski. - Chłopak został zatrzymany. Przeszedł badania psychiatryczne i został przewieziony do szpitala w Świeciu.
To nie koniec fali okrucieństwa wobec zwierząt, która przetacza się przez nasze województwo. Jeden z mieszkańców Bydgoszczy podczas kłótni ze swoją partnerką rzucił ich wspólnym psem o ścianę. Psiak jest w stanie krytycznym. W poniedziałek natomiast mundurowi otrzymali sygnał, że na jednym z drzew przy ul. Solnej w Bydgoszczy wisi na smyczy martwy pies. Funkcjonariusze zabezpieczyli ciało zwierzęcia i poszukują sprawcy. - W ostatnim czasie mamy prawdziwą kulminację takich drastycznych zdarzeń - ocenia Słomski. - W 2014 roku prowadziliśmy trzy postępowania w sprawie zabicia zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem. Te, które wydarzyły się w lipcu w Bydgoszczy są pierwszymi w 2015.
O prawa tych, którzy sami nie mogą się bronić, dbają różne fundacje, które działają na terenie całego kraju.- Docierają do nas historie znęcania się nad zwierzętami z różnych zakątków Polski - opowiada Jadwiga Wiśniewska, prezes Fundacji na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Nero. - Zawsze staramy zainteresować ich losem odpowiednie służby.
W wakacje interwencji jest najwięcej. - Nie ma bardziej lub mniej zapadających w pamięć przypadków - dodaje Wiśniewska. - Są tylko bardziej drastyczne. Nieraz ratujemy ranne psy, które przez kilka dni leżą w rowach przy przystankach autobusowych. Ludzie przechodzą obok nich obojętnie. Często również chodzi o pozbycie się psiaków z miotów. Gdy urosną, a nie dało się ich nigdzie upchnąć, najłatwiej je wyrzucić.
Za zabicie zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem grozi do trzech lat pozbawienia wolności.
Czytaj e-wydanie »