Mieszkańcom się to nie podoba, zgłaszają swoje uwagi m.in. do Fundacji Ekologicznej Ziemi Chojnickiej i Zaborskiej. A co może zrobić Fundacja? Jej szef Marek Wituszyński interweniuje, ale jest to droga przez mękę.
Ostatnio obcinano drzewa na Mestwina i na Młodzieżowej. - To harakiri na Mestwina robiła firma Og-Rol, a na Młodzieżowej zleciła Spółdzielnia Mieszkaniowa, zaś robiła firma Tadeusza Stencla - mówi Wituszyński. - Wiceprezes SM Krzysztof Sząszor twierdzi, że zlecił zadanie fachowcom, ale jak firma, która kładzie polbruk, może się znać na pielęgnacji zieleni? Rozmawiałem z panem Stenclem, on mówi, że jakoś się na tym znają, ale "jakoś" nie wystarcza.
Wituszyński sugeruje, że nadzór nad całością tych prac powinien mieć ogrodnik miejski.
Zapytaliśmy się Waldemara Spichalskiego, co on na to, skoro temat wraca jak bumerang praktycznie co roku i jakoś w krajobrazie przed wiosną nic się nie zmienia.
- Drzewa są strzyżone jak co roku, jest to tzw. cięcie techniczne - mówi Spichalski. - Na Mestwina rosną jesiony, część z nich blisko linii energetycznej, a cięte są wszystkie równo, bo inaczej źle by to wyglądało. Jak tniemy w kulkę, to po obu stronach ulicy. Decydują względy estetyczne.
Czy drzewom te praktyki nie szkodzą? Spichalski jest zdania, że nie, bo na wiosnę co roku odbijają. On z kolei odbiera sygnały od mieszkańców, którzy cieszą się z tego, że drzewa nie przysłaniają światła.
- Ci sami ludzie ciągle krzyczą, że robimy to źle - mówi Spichalski. - Ale drzewa nie marnieją. Więc o co chodzi?
Nie znamy się na sztuce pielęgnowania zieleni, więc na pewno nie będziemy się na ten temat wymądrzać. Jedno jest pewne - te kikuty w mieście wyglądają strasznie. A skoro jest aż taka duża różnica zdań, to może zapytać niezależnego eksperta, jak to należy robić?