Arseniusz Finster wczoraj rozmawiał z przedstawicielem firmy, która zajmuje się rekrutacją ludzi do pracy. Okazuje się, że są to nie tylko Ukraińcy, także Białorusini, mieszkańcy Mołdawii i innych krajów.
Ci, którzy mieszkają w Chojnicach, wynajmują lokum na Widokowej (trzy domy), na Gdańskiej (1 dom) i na al. Brzozowej (1 dom). W tygodniu ciężko pracują, po 12 godzin i zdaniem ich opiekuna są tak urobieni, że po pracy tylko śpią. Co nie znaczy, że nie może dochodzić do jakichś incydentów.
Kilkuset nauczycieli w Kujawsko-Pomorskiem straci pracę od września
- W przyszłym tygodniu zamierzam ich odwiedzić i powiedzieć, jak mogą spędzać czas w mieście, jaka jest jego oferta - zaznacza burmistrz.
Uważa, że lokalizacja obcokrajowców na osiedlu domków jednorodzinnych to zły pomysł. - Chcę stworzyć warunki do tego, żeby żyli u nas godnie i by nie było powodów uskarżania się na nich - podkreśla. - Zależy mi na tym, by biurowiec Mostostalu można było przekształcić w hotel robotniczy.
Marcin Wałdoch, lider Arcan Historii na swoim blogu podpowiada, że trzeba zrobić wszystko, by „zasymilować” przybyszów. - Są to z pewnością ludzie wartościowi, ale i wyrwani ze swej ojczyzny, która prowadzi wojnę. Każdy z nich ma swoją indywidualną historię, problemy, nadzieje. Skoro jemy mięso od Skiby, to powinniśmy choćby spróbować poznać tych, którzy przyczyniają się do funkcjonowania tego zakładu - pisze na swoim blogu. - Obcość wzmaga strach, poczucie zagrożenia dla obu stron. Życie w kieracie - praca fizyczna i przepełniony ludźmi dom, przypomina życie obozowe, dlatego powinniśmy umieć podejść do wyzwania rosnącej imigracji zarobkowej w taki sposób, aby przeciwdziałać powstawaniu obozów pracy.
Wałdoch postuluje, by powstał racjonalny program miasta i organizacji społecznych. Być może to zadanie dla stowarzyszenia Partnerstwo Miast?