Co jest najważniejsze dla pszczół w okresie zimowym?
- Przede wszystkim spokój. Nie wolno im przeszkadzać. Pszczoły siedzą w tej chwili w ulach ściśnięte w kłębach, w których temperatura wynosi około dwudziestu stopni. Dla nich jest to szansa na przeżycie zimy, bowiem osobniki, które odpadną z kłębów, zawsze giną. Spadają na dno ula, gdzie obecnie może być nawet do minus 5 stopni.
Jak przygotował pan swoje ule na czas zimy?
- Najpierw uważnie przejrzałem każdy z nich. Sprawdziłem, czy jest w nich minimum siedem, osiem ramek. W środku zainstalowałem maty ze styropianu oraz specjalnie sprasowanej słomy, by zmniejszyć powierzchnię ula. Pozwoliło to pszczołom utworzyć cieplejsze kłęby. Zmniejszyłem im również wylotki z ulów do jednocentymetrowych. Poza tym zainstalowałem nowoczesną wentylację powietrzną.
Czym pan nakarmił je na chłodne miesiące?
- Otrzymały dwunastokrotnie dawki specjalnego syropu oraz cukru. Wykonałem to już dość dawno temu, bo wczesną jesienią.
Co pszczoły będą robić pod koniec lutego i w marcu?
- Zazwyczaj pod koniec lutego odczuwają cieplejszą atmosferę. Królowa matka zaczyna wówczas składać jajeczka, najpierw po kilkanaście sztuk, potem więcej. Wszystko zależy od temperatury otoczenia. W marcu, jeżeli tylko pozwoli na to aura, pszczoły biorą udział w pierwszym oblocie wiosennym. Ale jeżeli nie ma dobrej pogody, wykonują to dopiero w kwietniu.
Czy tegoroczna surowa zima może mieć negatywny wpływ produkcję miodu przez pszczoły?
- Nie powinna ona przeszkodzić. Jak już wspomniałem, już w marcu królowa matka zaczyna składać jajeczka, których pod koniec maja może być nawet 1500. Z nich wylęgną się nowe osobniki, które już po tygodniu pójdą do pracy.
Są kłopoty z naturalnymi szkodnikami?
- Tak, są ale również nie mogą uchodzić za duży problem. Czasami sikorki osiadają na ulach i intensywnie w nie dziobią. Pszczoły wypadają, a ptaki je zjadają. Jest to jednak co najwyżej kilkanaście osobników. Bardzo rzadko to samo, co sikorki, czynią dzięcioły.
