Prof. Ludwik Zabrocki urodził się w Czersku. Był wybitnym uczonym, językoznawcą, pracował na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, które to miasto stało się dla niego drugą małą ojczyzną. Ale do Czerska i w Bory Tucholskie wracał często, w rodzinnym mieście ma ulicę, choć pewnie nie można pokusić się o opinię, że wszyscy czerszczanie wiedzą, kto zacz.
Podobnie wypadłaby pewnie sonda w Chojnicach, gdzie przyszły profesor uniwersytetu pobierał przed wojną nauki w gimnazjum, zakończone maturą w 1927 r.
- Chcieliśmy tę postać przybliżyć - mówił na otwarciu wystawy Kazimierz Jaruszewski, prezes Chojnickiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk. - Wystawę przygotowała w Czersku krewna profesora, która mówiła do niego "wuja". Pani Jadwiga Izdebska miała być z nami, ale się nie udało.
Czytaj więcej o: biblioteka w Chojnicach
Jaruszewski opowiadał, jak podczas studiów zetknął się z informacjami o prof. Zabrockim w jednej z publikacji i jak to zainteresowanie przetrwało. - Profesor zasługuje na tablicę pamiątkową w naszym liceum - zauważył. - I jest nadzieja, że zostanie ona zamontowana w czasie wrześniowego Ogniska pokoleń. To wspólna inicjatywa ChTPN i Towarzystwa Przyjaciół LO.
W bibliotece wystawa o prof. Zabrockim pozostanie w czasie wakacyjnych miesięcy, a we wrześniu powędruje do Zespołu Szkół. Znalazły się na niej liczne dokumenty i fotografie związane z życiem i pracą profesora oraz jego książki, a także czapka z okresu gimnazjalnego.
Dla tych, którzy przyszli na otwarcie wystawy, atrakcją był film o profesorze Zabrockim, w którym wypowiadają się jego przyjaciele, współpracownicy czy uczniowie, m.in. prof. Gerard Labuda. - Skromny, charyzmatyczny, z ogromną wiedzą, można było na niego liczyć - takie są ich opinie.
A dwaj synowie, też językoznawcy, dodają, że ich tata uwielbiał śpiewać piosenki, znakomicie opowiadał wymyślane przez siebie bajki, lubił ludzi, podróże, dobre jedzenie, spacery i morze.
Czytaj e-wydanie »