W daleki świat na rowerze

Za sobą mają Czechy, Austrię, Słowenię, Chorwację, Bośnię i Hercegowinę. Przejechali Albanię, Macedonię, ostatni sygnał był z Grecji.

Nie śpieszą się - to nie jazda na czas, ale zobaczyć świat, przyrodę, zabytki.
Będąc w Słowenii zmienili się w alpinistów, skusiły ich Alpy Julińskie. Z wybrzeża chorwackiego udali się promem do Wenecji. Skok na kilka dni, sporo wrażeń związanych z możliwością obejrzenia zabytkowych budowli. Podobne doznania w Chorwacji - szlak Rijeki, Zadaru, Szibenika, Trogiru, Splitu.

W Bośni i Hercegowinie skręcili na Mostar, na Medjugorie. I znów powrót - tym razem do Macedonii, Albanii.

- Mieli drobny problem ze sprzętem, popsuła się Arkadiuszowi przyczepka. Ale dzięki dobrym ludziom, których na trasie jest wielu, wszystko jest już w porządku - mówi Magda Gross, siostra jednego z rowerzystów. - W ogóle ludzie na trasie są mili, sympatyczni. Pytają o plan ich podróży, doradzają. Niektórzy z zazdrością patrzą na nich, przywołując z pamięci swoje własne plany, które zostały tylko planami, wyjazdu w świat. No i wszyscy im kibicują.

Ostatni sygnał z podróży nadszedł z Grecji. Dalsze etapy trasy to Turcja, Cypr, Egipt.
Praktycznie są dopiero na początku dalekiej drogi, bo przecież w RPA chcą spędzić święta Bożego Narodzenia, a potem Ameryka Południowa i jeszcze kawał świata przed nimi.