
Kominy to jedna z podbrodnickich wsi, gdzie Rypienica wpada do Drwęcy, gdzie blisko nad niewielkie jezioro, gdzie cisza panuje wokół, skąd dochodził śpiew kolęd.
Podobnie było w wielu domach - nad Drwęcą w Brodnicy, nad Drwęcą w Nowym Mieście Lubawskim, blisko drogi i z dala od głównych szlaków. W domach, gdzie było radośnie i tam gdzie smutek przejmował wszystkich, w rodzinach, które spotkały się przy wigilijnym stole bez kogoś bliskiego, kogoś kto odszedł do wieczności.
Nie bacząc na jasną planetę Wenus, dającą znak, jako pierwsza i największa gwiazda na wigilijnym nieboskłonie, czekano w niektórych domach na spóźnionych, którzy wracali z Anglii, Irlandii, z bliższych stron.
Czekali na swoją gwiazdę lokatorzy domu przy starej cegielni, gdzie znaleźli swą życiową przystań dla bezdomnych, czekać będą zapewne nadal. Na ludzką życzliwość, na chleb, na kilka złotych, po które wyciągają rękę. Niby byli razem, wśród los dzielących podobny, choć raczej w samotności.
Nad miastem i regionem czuwali w policyjnych dyżurkach Andrzej Grugiel w Nowym Mieście Lubawskim oraz Gabriel Wiadro i Piotr Kaźmierczak w Brodnicy.
- Szczególnie w drugi dzień świąt mieliśmy kilka wizyt kierowców. Można powiedzieć, że ludzi rozsądnych - mówi Gabriel Wiadro. - Sprawdzali na alkomacie stan trzeźwości. W każdym przypadku byli w porządku. Wynik zerowy.
Na ogół bezproblemowo minęły święta strażakom. PSP w Brodnicy miała tylko jedną, drobną interwencję - zagasić ogień w śmietniku na cmentarzu.
Na drogach ruch jeszcze się na dobre nie zaczął. Święta, jak to w naszym kraju, mamy dłuższe. Dziś sobota, więc dopiero w niedzielę zaczną się powroty.
Policjanci apelują do kierowców, aby nie poprawiali ubiegłorocznych statystyk. Jest już mróz, zapowiedzi opadów śnieżnych jeszcze się nie sprawdziły, ale wszystko jeszcze przed nami.
A w sobotę, świętowaliśmy Dzień Piekarzy, skoro św. Jan jest jest ich patronem.