W Dworzysku boją się cuchnącego wysypiska

- Czy to prawda, że w Dworzysku ma być kolejna żwirownia? Czy nie czeka nas taki los, jak ludzi z Dolnej Grupy? Boimy się, że śmieci z Dragacza będą przeniesione do Dworzyska. Nie zgadzamy się! Celuloza i krematorium nam wystarczą - czytamy na www.pomorska.pl. Chodzi o doświadczenia mieszkańców gminy Dragacz, gdzie liczne wyrobiska po żwirze zasypywane były odpadami, także toksycznymi. Mieszkańcy założyli nawet stowarzyszenie, które walczy z tym procederem. - W żadnym wypadku nie możemy dopuścić do takiej sytuacji u nas! - grzmi pani z Dworzyska.

Jednak etap rekultywacji żwirowni jest bardzo odległy, ponieważ inwestor ciągle nie ma pozwolenia na wydobycie żwiru w Dworzysku. Na przeszkodzie stanął mu plan zagospodarowania przestrzennego, niezgodny z zamiarami przedsiębiorcy. Chciałby on prowadzić tu działalność górniczą, pod którą trzeba opracować plan miejscowy. - To też punkt wyjścia do decyzji środowiskowej, niezbędnej przed przystąpieniem do działalności górniczej - zaznacza Edyta Kliczykowska, kierownik wydziału ochrony środowiska w Urzędzie Miejskim w Świeciu.

Ale inwestor nie wystąpił do urzędu o zmianę zagospodarowania planu, dlatego burmistrz odmówił mu wydania decyzji o środowiskowych warunkach uruchomienia żwirowni. - Wystarczyło złożyć wnioski do planu w tym rejonie, bo akurat jest opracowywany - dodaje Kliczykowska, która podkreśla: - Urząd trzyma się litery prawa, ale inwestor odebrał to jako utrudnianie mu życia, dlatego sprawa trafiła na wokandę w Sądzie Administracyjnym.

Tymczasem burmistrz Świecia zawiadamia strony postępowania, czyli właścicieli działek, na których planowana jest inwestycja oraz właścicieli gruntów sąsiednich, że mają prawo czynnie uczestniczyć w każdym jego stadium. Dokumentacja jest do wglądu w wydziale ochrony środowiska (pok. 26), w godz. 7.30 - 15.

Wyświetl większą mapę