Z nieprzyjemnym zapachem mieszkańcy fordońskiego Przylesia zmagają się już od kilku lat. Problem ten staje się szczególnie dokuczliwy latem, kiedy bydgoszczanie nie mogą nawet otworzyć okien i przewietrzyć swoich domostw. - Smród natychmiast wpada do mieszkania - żali się jeden z tamtejszych lokatorów.
Przyczyną powstawania tak zwanych gazów złowonnych są nieczystości płynne i osady przefermentowane zrzucane do sieci przez gminę Osielsko i Dobrcz. - Szczegółowe badania i analizy przeprowadzone przez Miejskie Wodociągi i Kanalizację potwierdziły, że są to ścieki, które nie powinny być zrzucane do sieci kanalizacyjnej - wskazuje Marta Stachowiak, rzeczniczka prasowa bydgoskiego ratusza.
Przeczytaj także: Odbudują książęcy Wyszogród w Fordonie? [wideo]
Jak zapewnia, MWiK razem z samorządami wspomnianych gmin, podjął już działania. - Dobry efekt przyniosło uszczelnienie kanałów, co szczególnie zmieniło sytuację w rejonie ul. Twardzickiego - mówi dalej rzeczniczka.
Ale innego zdania są mieszkańcy, którzy podczas spotkania z prezydentem (19 listopada), dali wyraz swojego oburzenia. - Wstyd zaprosić gości, tak śmierdzi! - wykrzykiwał jeden z uczestników.
Nikogo nie przekonały tłumaczenia Stanisława Drzewieckiego, prezesa MWiK. Ostatecznie głos zabrał Rafał Bruski, który obiecał, że zajmie się problemem. - Jeśli śmierdzi, to przestanie - zapewniał prezydent, podkreślając, że sprawa trafi do inspekcji środowiska.
Nieco ponad tydzień po spotkaniu z mieszkańcami wiadomo już, że włodarz zleci kontrolę na terenach gmin ościennych Wojewódzkiemu Inspektorowi Ochrony Środowiska w Bydgoszczy. Pisemna prośba o podjęcie działań zostanie skierowana do końca tego tygodnia.
CZY TWÓJ WÓJT, BURMISTRZ, PREZYDENT, MARSZAŁEK ZDAJE EGZAMIN? Głosuj na www.pomorska.pl/ocenwladze