Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W garażu Zbigniewa Bizonia z Parlina stoi rower, jakiego nigdzie nie spotkamy. Taki - do robienia fikołków!

Andrzej Bartniak [email protected]
Zbigniew Bizoń: - Czasem z mojego majsterkowania rodzą się rzeczy niezwykłe
Zbigniew Bizoń: - Czasem z mojego majsterkowania rodzą się rzeczy niezwykłe Andrzej Bartniak
- Uwielbiam majsterkować - mówi z błyskiem w oku Zbigniew Bizoń z Parlina. - Gdybym miał odpowiedni warsztat i był trochę młodszy, z pewnością korciłoby mnie, aby skonstruować jeszcze jakiś niezwykły pojazd - podkreśla były żużlowiec, który w latach 1986-1987 zdobył tytuł drużynowego mistrza kraju.

Z pewnością nikt, kto wcześniej nie miał okazji jeździć podobnym wynalazkiem, nie jest w stanie wykonać pełnego fikołka, aby nie skończyło się to upadkiem. Tak przynajmniej uważa konstruktor z Parlina, który mimo sportowych umiejętności, jakie zdobył będąc zawodowym żużlowcem, potrzebował trochę czasu zanim opracował odpowiednią technikę przewrotów. Aby wykonać fikołek, należy energicznie nacisnąć specjalnie wzmocniony przedni hamulec. W przypadku normalnego roweru zakończyłoby się to dość brutalnym lądowaniem na głowie. Rower Zbigniewa Bizonia, dzięki okrągłej ramie, biegnącej się nad głową rowerzysty, wykonuje obrót. Cała sztuka polega na tym, aby podczas ruchu kołowego, w jaki wprawiana jest konstrukcja, zachować równowagę. Utrata pionu nie może skończyć się inaczej niż kraksą. Kierujący nie jest w stanie zapanować nad dużą powierzchnią. Niezwykle ważne jest też to, aby w momencie opadania na koła zwolnić hamulec i w odpowiedniej pozycji trzymać nogi na pedałach.

Na odwrót
Pierwszym rowerem, który przyniósł wiele radości i pewien rozgłos w lokalnym środowisku była konstrukcja, która przy skręcie kierowcy w lewo jechała w prawo i na odwrót. W porównaniu z typowym rozwiązaniem różnica jest tak ogromna, że chyba nikt, kto wcześniej nie próbował jazdy tym wynalazkiem, nie jest w stanie prosto przejechać nawet kilku metrów. - Po raz pierwszy spotkałem się z takim rowerem w Niemczech, ale nie miałem pojęcia, jakie zastosowano w nim rozwiązania techniczne - wspomina konstruktor. - Pewnego dnia usiadłem i zacząłem myśleć, jak należałoby ustawić przekładnie, żeby osiągnąć podobny efekt. Drogą prób i błędów oraz przy pomocy sąsiada, który użyczył spawarki, w krótkim czasie powstał ten niecodzienny rower.

Wiąże się z nim pewna zabawna historia. Podczas jednego z festynów w Tleniu pojawił się podobny rower prawo-lewo. Za przejechanie nim kilku metrów można było wygrać 300 zł. Chętnych do sprawdzenia się było wielu, ale większość nie była w stanie utrzymać się w pionie nawet przez kilka sekund.
Do momentu aż za kierownicę chwycił Bizoń. Chwilę po nim wsiadał jego syn. Zgarnęli łącznie 600 zł.
- Z tego, co wiem, nigdy więcej nie organizowano podobnego konkursu - śmieje się Arleta Bizoń, żona pana Zbigniewa i sołtys Parlina.

Czytaj: Latanie szybowcem to pasja. Wypadków tu niewiele, aż przyjdzie seria

No to kółeczko
Ukoronowaniem poszukiwań niecodziennych rozwiązań technicznych stał się rower nazywany przez jego twórcę fikołkiem. - Zawsze tworzę z jakichś niepotrzebnych części, które gromadzę w garażu - tłumaczy Bizoń. - Tak też było w tym przypadku. Korzystałem z tego czym dysponowałem. Obręcz znajdującą się nad rowerem owinąłem np. wężem ogrodowy. Inne elementy też są mocno kombinowane. Dla sprawności konstrukcji nie ma to żadnego znaczenia - dodaje.

Aby wykonać obrót fikołkiem trzeba gwałtownie zahamować, specjalnie wzmocnionym przednim hamulcem. W normalnych warunkach mogłoby się skończyć upadkiem. Dzieło Bizonia wykonuje figurę, która nigdy nie pozostawia obojętymi widzów przyglądających się akrobacji. Dość charakterystyczne jest też to, że rzadko udaje się znaleźć odważnych gotowych zaryzykować jazdę tym rowerem, bo jest dość ryzykowna. Właśnie dlatego obowiązkowym elementem jest kask.

W trosce o bezpieczeństwo, specjalną, grubą otulinę otrzymała rama. To na wypadek, gdyby jadący przypadkiem okrakiem opadł na wspomnianą ramę. A o to nie trudno, bo podczas przewrotu najmniejszy błąd skutkuje upadkiem. - Jest taki krótki moment podczas kręcenia się, że w zasadzie kompletnie nie panuje się ruchem roweru - objaśnia były żużlowiec. - Jeżeli wtedy coś się wydarzy, na przykład obręcz trafi na jakąś nierówność, trzeba pogodzić się z upadkiem. Chociaż przy odpowiedniej wprawie można śmigać fikołki nawet na niezbyt równym podwórku. Tyle, że zanim się do tego dojdzie, trzeba sporo z siebie dać.

Oba rowery kilkakrotnie pojawiały się jako atrakcje festynów organizowanych w gminie Pruszcz.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska