pomorska.pl/wloclawek
Więcej informacji z Włocławka znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/wloclawek
- Sporo lat pracowałem w Danii - opowiada Teofil Bagiński. - Na tamtejszych ulicach widać wielu niepełnosprawnych. Kiedy zacząłem zastanawiać się, dlaczego tak jest, rzuciło mi się w oczy, że oni tam mają różne elektryczne wózki, którymi łatwo mogą się przemieszczać.
W Polsce dla wielu niepełnosprawnych taki sprzęt to luksus, na który nie mogą sobie pozwolić. Pan Teofil postanowił zrobić wszystko, żeby to się zmieniło. - Najpierw pomyślałem o sportowym wózku, potem o rowerze i to był strzał w dziesiątkę - mówi.
Żeby był lekki i stabilny
Praca nad wynalazkiem zajęła panu Teofilowi niemal rok. Przez ten czas stworzył dziesiątki planów i kilkanaście próbnych konstrukcji. - Zależało mi, żeby rower był lekki, ale zarazem stabilny. Na szczęście udało się to osiągnąć, między innymi dzięki zastosowaniu z tyłu dwóch kół na osi. To rozwiązanie techniczne pozwala na pokonywanie niewysokich krawężników, z którymi żaden wózek inwalidzki praktycznie nie ma najmniejszych szans.
Dodatkowymi ułatwieniami są m.in. siodełko z oparciem, które umożliwia stabilne utrzymanie się osób, które mają problemy z zachowaniem równowagi. Rower opatentowany przez pana Bagińskiego został zarejestrowany jako wyrób medyczny. Jak zapewnia konstruktor jest on nie tylko szybkim i wygodnym środkiem lokomocji, ale może być przydatny do rehabilitacji. Dobrze wpływa na schorzenia narządów ruchu, towarzyszące takim chorobom jak: stwardnienie rozsiane, niedowład po udarach, zaniki mięśni, choroby zwyrodnieniowe i reumatyzm.
- Co ważne, dzięki specjalnej nakładce można z niego korzystać nie tylko w terenie, ale także w domu - wyjaśnia konstruktor. Pan Teofil zapewnia, że w Polsce nie jest łatwo być wynalazcą. A stworzenie innowacyjnego produktu to dopiero początek ciężkiej i długiej drogi. - Jednak, kiedy dostaję telefony, e-maile i listy od zadowolonych użytkowników, czuję, że to co robię, ma sens - mówi Teofil Bagiński.
Pomógł optymizm
Na początku działalności produkcja rowerów odbywała się w niewielkim pomieszczeniu na strychu rodzinnego domu pana Bagińskiego. Dziś, kiedy o "Tolka" pytają niepełnosprawni z całej Polski, działalność została przeniesiona do hali z prawdziwego zdarzenia. - Nie było łatwo wejść na rynek - ocenia wynalazca. Pomogły mu w tym wrodzony optymizm i duża doza cierpliwości, a także wiara w to, że to, co robi, przyczynia się do poprawy życia ludzi, którzy muszą codziennie zmagać się z wieloma barierami, przeciwnościami.
- Chciałem, żeby niepełnosprawni też mogli uprawiać sport - tłumaczy wynalazca. Jak mówi pan Teofil, jazda na "Tolku" nie jest trudna. Jednak podobno łatwiej nauczyć się tym, którzy nigdy nie jeździli na tradycyjnym, dwukołowym rowerze. Na produkowany w Choceniu rower niepełnosprawni mogą otrzymać dotację od państwa.