Bez wątpienia w Grudziądzu maja najtrudniejszy okres przygotowań do sezonu. Wszyscy rywale zaliczyli już po dwa, trzy sparingi, tymczasem ZOOLeszcz GKM dopiero w miniony weekend solidnie pierwszy raz potrenował na własnym torze. Próbne jazdy na Węgrzech czy Chorwacji wcześniej były pożyteczne, ale z pewnością nie zastąpią testów z ligowymi rywalami.
Do tej pory odwołano dwumecze z Ostrovią i Orłem Łódź (z tym drugim zespołem ZOOLeszcz GKM miał zmierzyć się w ostatni weekend). Trener Janusz Ślączka rozkłada ręce. - Robimy wszystko, co w naszej mocy. Wyjechaliśmy jednak później na swój tor z przyczyn niezależnych i bez kilku regularnych treningów trudno było myśleć o ściganiu z rywalami.
Tymczasem ZOOLeszcz GKM jest przecież zespołem, który najbardziej w PGE Ekstralidze potrzebuje testów. W żadnym innym bowiem klubie nie ma takiej konkurencji o miejsce w seniorskim składzie. W Grudziądzu pewniakami są w zasadzie jedynie Nicki Pedersen i Max Fricke. Do czterech pozostałych miejsc kandydują Frederik Jakobsen, Norbert Krakowiak, Wadim Tarasenko, Gleb Czugunow i Mateusz Szczepaniak. Jak dokonać wyboru na podstawie samych treningów?
Trener Ślączka pogodził się już z faktem, że będzie musiał mu wystarczyć jeden sparing. W czwartek do Grudziądza zaproszony jest I-ligowy Orzeł Łódź. Teraz grudziądzanie patrzą z niepokojem na pogodę, zwłaszcza dotyczącą ligowej soboty. Wtedy ZOOLeszcz GKM ma podjąć Włókniarza Częstochowa (godz.20.30). Gdyby prognozy były niekorzystne, to PGE Ekstraliga zapewne nakaże przykrycie toru folią, a wtedy ze sparingu i ostatnich treningów nici.
