- Często się zastanawiam, jak nam się udaje wiązać koniec z końcem, aby co sezon wszystkich zawodników spłacić. Wcześniej czy później każdy dostaje swoje pieniądze. Budujemy solidność klubu - podkreśla prezes GTŻ. - Za skromne pieniądze mamy drużynę, która nawiązuje walkę z ekstraligowymi. Większy budżet niż 2,5 mln zł jest konieczny, żeby w nowym roku móc marzyć o awansie. W tym sezonie wykonaliśmy krok do przodu.
Przeczytaj też: GTŻ Grudziądz zremisował z Lotosem Wybrzeże [wideo]
- Była pierwsza czwórka i to naturalne, że pojawił się wyższy cel. Przeanalizujemy sezon po sobotnim turnieju. Mogliśmy osiągnąć więcej. Może nastroje poprawi nam bal żużlowca, który odbędzie się 19 listopada. - Niedosyt, że nie udało się awansować jest z jednej strony uzasadniony, ale z drugiej - zastanawiały podczas ostatniego meczu z Lotosem szczelnie wypełnione trybuny gdańszczan, gdy grudziądzkie były przetrzebione - analizuje sytuację wiceprezes Zdzisław Cichoracki. - Niby Grudziądz chce mieć żużel, ale na stadionie tego za bardzo nie widać. Na meczu z Lotosem było około 3500 kibiców.
- Robiliśmy wszystko, żeby osiągnąć więcej, niż tylko samą obecność w czołowej czwórce - zapewnia trener Robert Kempiński. - Szukaliśmy na play off mocnego, zagranicznego juniora. Jeśli był taki, to nie pasowała średnia KSM. W przyszłym sezonie drużyna musi się wzmocnić młodzieżowcem z zagranicy. Dobrego krajowego żaden klub nam nie odda.
Więcej we wtorkowej "Gazecie Pomorskiej" - wydanie grudziądzkie.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje