- Musimy zamknąć "Łuczniczkę" - oznajmił wczoraj prezydent Konstanty Dombrowicz. - Dwie ekspertyzy przeprowadzone przez specjalistów w hali, wykazały wady budowlane materiałów użytych przy budowie obiektu. Po pierwszej kontroli stwierdzono liczne uchybienia. Druga potwierdziła tylko nasze obawy - dodał prezydent. - Wady mogły wynikać na przykład z pośpiechu podczas budowy.
Autorem ekspertyzy jest dr Jan Lorkowski z katedry konstrukcji budowlanych wydziału budownictwa i inżynierii środowiska Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy.__
Przypomnijmy, że halę"Łuczniczka" na Babiej Wsi uroczyścieoddano do użytku 11 października 2002 roku. Trwała właśnie kampania wyborcza i ówczesnemu prezydentowi Romanowi Jasiakiewiczowi zależało, żeby hala zaczęła działać jeszcze przed głosowaniem.
Rysy już zimą
Małgorzata Szemiot-Połoczańska, dyrektor wydziału inwestycji bydgoskiego ratusza, mówi, że rysy na konstrukcji betonowej hali zauważono już zimą. - Założyliśmy plomby i obserwowaliśmy pęknięcia. Jednak wiosną pęknięcia pojawiły się również na konstrukcji drewnianej.
Zdecydowano więc, że od dziś hala "Łuczniczka" będzie zamknięta. Odwołano wszystkie imprezy, jakie miały się odbyć w najbliższym czasie w hali. - Może nic by się nie stało przez najbliższe kilka miesięcy, ale wolimy nie ryzykować. Jak teraz nie naprawimy dachu, to w czasie najbliższej zimy, pod naporem śniegu, dach może runąć - twierdzi prezydent Konstanty Dombrowicz.
Jest gwarancja
Być może już dziś albo na początku przyszłego tygodnia bydgoskie władze spotkają się z wykonawcami "Łuczniczki". Generalnym wykonawcą inwestycji była firma "Inter-Bud". Drewnianą konstrukcję dachu wykonał zaś duński "Lilleheden". - Wykonawcy nie uchylają się od odpowiedzialności. Naprawa dachu zacznie się więc prawdopodobnie w ciągu najbliższych tygodni. Jak długo potrwa, tego jeszcze nie wiemy - przyznaje prezydent Dombrowicz.
Kto sfinansuje prace? - Mamy 300 tysięcy złotych zabezpieczenia od jednego z wykonawców. "Inter-Bud" zapewnia, że ma zawartą 20-letnią gwarancję z duńską firmą. Jeżeli oczywiście będzie trzeba, uruchomimy pieniądze z budżetu - dodaje Konstanty Dombrowicz, który zapewnia, że cała sprawa nie ma nic wspólnego z kampanią wyborczą.
Obecne usterki nie są pierwszymi, jakie zdarzyły się w hali "Łuczniczka". W grudniu 2002 roku okazało się, że z dachu obiektu kapie woda. Wtedy wykonawcy orzekli, że dach nie jest dziurawy. Oczyszczono między innymi koryta na kopule dachu. **