https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W herbie Chojnic jest krowa czy tur?

MARIA EICHLER
A to tur Jarosława Urbańskiego, też symbol miasta
A to tur Jarosława Urbańskiego, też symbol miasta fot. Aleksander Knitter
Nic nie zwiastowało, że z powodu herbu Chojnic dojdzie do takiego zamieszania.
A to tur Jarosława Urbańskiego, też symbol miasta
A to tur Jarosława Urbańskiego, też symbol miasta fot. Aleksander Knitter

A to tur Jarosława Urbańskiego, też symbol miasta
(fot. fot. Aleksander Knitter )

- Tur to tur - wzdychają chojniczanie i nikt im nie wmówi, że to krowa.

Tymczasem za sprawą chojniczanina z Krakowa, wybitnego artysty Janusza Jutrzenki Trzebiatowskiego, który na herb spojrzał krytycznym wzrokiem, zrobiło się gorąco.

Trzebiatowski podzielił się z burmistrzem podejrzeniem, że tur w herbie to jakieś dziwne zwierzę. Niepokój artysty wzbudził kolczyk w nozdrzach. Złoty krążek pięknie wygląda na tle czarnej głowy tura, ale Trzebiatowski uznał, że nie może to być to zwierzę, gdyż nigdy nie udało się tura zniewolić, a kolczyk jest tego symbolem.

Błąd rysownika?

- Jako młody chłopak rozmawiałem o tym z Julianem Rydzkowskim (regionalistą, założycielem muzeum w Chojnicach) - mówił Trzebiatowski. - Przeglądaliśmy nawet stare dokumenty, żeby dojść do tego, jak się ten kolczyk pojawił. No i doszliśmy do wniosku, że to chyba za sprawą błędu rysownika, który przerysował dolną wargę, a z czasem zaczęła ona przypominać krążek.

Albo albo, ciągnął Trzebiatowski, trzeba się na coś zdecydować, albo chcecie mieć w herbie tura, albo krowę. Trzeba zmienić albo rysunek w herbie, albo opis.

Burmistrz Arseniusz Finster osłupiał. Nad turem raczej się nie zastanawiał, herb był poza dyskusją, a poza tym zawsze były ważniejsze sprawy na głowie. Popatrzył więc i stwierdził, że może faktycznie trzeba temat rozebrać na czynniki pierwsze, może powinni się nad nim pochylić radni?

Radni pochylać się nie chcieli. W końcu to błahostka w porównaniu z cenami za wodę i ścieki, remontami ulic i unijnymi inwestycjami. Poza tym nie można wykluczyć, że Trzebiatowski tylko dlatego herb wziął na tapetę, żeby przy nim pomajstrować. - I po co - łamali sobie głowę rajcy. - Przecież nawet dziecko wie, że w herbie jest tur, a nie krowa. I kto się zastanawia w ogóle nad tym, po co ma ten kolczyk?

Zamach na kolczyk?

Na łamach lokalnej prasy zaczęła się dyskusja, zdania jak zwykle były podzielone. By rzecz rozstrzygnąć ostatecznie, poproszono o wykładnię Marcina Synaka, historyka z Muzeum Historyczno-Etnograficznego w Chojnicach.

Ten przewertował dostępną literaturę i wywiódł wszelkie możliwe tropy prowadzące do herbu Chojnic. A więc ten, że pierwszy dziejopis Chojnic Isaak Gottfryd Goedtke w swojej historii Chojnic przytacza jako źródło nazwy miasta Conitz fakt, iż jego założyciele natrafili w swojej wędrówce na legowisko krowy z cielęciem i na pamiątkę tego wydarzenia nadali miejscowości nazwę Kuhe-Nest, czyli Krowie Gniazdo. Inny trop zostawił Julian Rydzkowski, który w podaniu o dziejach miasta pisał, że w jego herbie widnieje głowa tura ... bądź żubra.

Różnie też bywało z pieczęciami, które albo przedstawiały głowę wołu, albo tura, z rozmaitym ornamentem. Na przestrzeni wieków pojawiały się tam kwiatki, krzyże, rozety.

Tuż przed II wojną światową chojnicki herb oficjalnie skodyfikowano. Jak zapisano w ministerstwie wyznań i oświecenia publicznego, herb Chojnic ma srebrne tło, na nim czarną głowę tura, złoty pierścień w nozdrzach, kwiatek między rogami. Co jest nawiązaniem do pieczęci z XVI w.

- Tak naprawdę nie wiemy, co to złote koło w nosie oznacza - rozkładał ręce Synak. - Przestrzegam przed pochopną interpretacją, bo w heraldyce jest inaczej, niż by się nam na zdrowy rozum wydawało. A o tym, że herbowym zwierzęciem jest tur, zdaniem znawców tematu miałyby świadczyć lirowato wygięte rogi i charakterystyczna czuprynka.

- No i zarzut Trzebiatowskiego, że tur był zwierzęciem nieujarzmionym, także łatwo obalić - komentował Paweł Piotr Mynarczyk, też historyk. - Przecież to przodek domowego bydła i w starożytności już go udomowiono. Nie trzeba nawet zgłębiać wielu ksiąg, by się o tym przekonać. Można zajrzeć do internetu.

- A więc wół, tur czy żubr? - pytał Kazimierz Ostrowski, regionalista i autor historii Chojnic, który chciał, by postawić kropkę nad "i". - I czy powinniśmy dążyć do likwidacji tego wizerunku herbu?

- Chojniczanie mówią, że w herbie jest tur - wzdychał burmistrz. - Może i mamuta kiedyś zniewolono, a lwa także prowadzano na smyczy ...
- Trzymajmy się wersji, że to tur - podsumował Synak. - I nie przejmujmy się tak bardzo tym kółkiem w nosie.
- Nie ma inicjatywy zamachu na kolczyk - dopowiadał burmistrz.
- Chyba lepiej być turem niż krową - wtrącił się Andrzej Gąsiorowski, dziś szef Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie, kiedyś burmistrz Chojnic. I na tym stanęło.

Komercja i artyzm

A na chojnickim rynku Mieczysław Bloch sprzedaje pamiątki z Chojnic. Różne, różniste. Serwetki kaszubskie, słabo idą, rzeźby, lepiej, albumy, pocztówki - nieźle, nieźle. W asortymencie pamiątkarskim jest też herbowe zwierzę w wersji mini. Tur ze specjalnego tworzywa ze złotymi rogami idzie jak woda, małe to, poręczne, na szafce się postawi, będzie przypominać Chojnice.

Na maskotce jak Abel krowie napisano, że to tur. Na specjalnej karteczce dołączonej do tego cacka jest komentarz, że to wymarły ssak z rodziny pustorożców, kiedyś chroniony jako zwierzyna królewska, którego ostatni okaz padł w XVII w. w Puszczy Jaktorowskiej. I żeby nie było wątpliwości - głowa tura od wieków jest herbowym znakiem Chojnic. A to znamię męstwa i siły. Kto kupi figurkę, będzie miał szczęście w zamierzeniach i interesach. I jak tu nie kupić?

Kupić nie można za to tura, który stoi od kilku lat przy Bramie Człuchowskiej. Przytwierdzony na stałe, jest widomym dowodem, że artyści mają bardzo swoiste spojrzenie na herbowe zwierzę. Jednemu przeszkadza kolczyk, innemu zachciało się drastycznie zwierzę odchudzić, tak że "nasza szkapa" to przy nim pikuś. Tur zrobiony przez rzeźbiarza Jarka Urbańskiego z Chojnic z samochodowych części to straszna chudzina, ale całkiem sympatyczna, bo turyści masowo trzaskają sobie tutaj fotki. Nie pytając, tur to czy krowa.
MARIA EICHLER

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska