To przez standardy, do których trzeba przystosować domy dziecka do końca tego roku. - Zgodnie z rozporządzeniem ministra polityki społecznej w placówce może być do 30 wychowanków, bez względu na metraż domu dziecka - mówi Krzysztof Jankowski, dyrektor Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych. Gdybyśmy nie przystosowali ośrodka, nie moglibyśmy działać od 1 stycznia.
Przeczytaj również: Mówią, że zbierają pieniądze na dom dziecka w Jaksicach. PCPR ostrzega przed oszustami
Miasto nie ma pieniędzy na kolejny dom dziecka, ale... - Nasze placówki są przystosowane do wymogów od początku września tego roku. Mamy po 30 dzieci w każdej z nich - dodaje Jankowski.
Sąd decyduje o umieszczeniu dzieci w ośrodku, gdy np. rodzice nadużywają alkoholu, są niezaradni. Teraz w "kolejce" do domu dziecka przy ul. Stolarskiej jest m.in. czworo rodzeństwa ze Śródmieścia. Ich samotna matka jest ciężko chora. Nie ma rodziny, która zajmie się jej pociechami.
Przeczytaj również: Wybudują domy dziecka w Inowrocławiu. Pierwszy stanie przy ulicy Konwaliowej, a drugi - przy ulicy Ikara
Dzieci, które wyrokiem sądu powinny trafić do placówki, zazwyczaj nadal mieszkają z rodzicami, bo brakuje miejsc w placówkach. W Bydgoszczy jest ich około 50. Są pod nadzorem pracowników socjalnych lub kuratorów. Ci odwiedzają domy podopiecznych nawet codziennie.
Jeszcze przed rokiem w domach dziecka było tłoczno. W tym przy ul. Stolarskiej przebywało około 50 dzieci, przy Toruńskiej i Traugutta - średnio po 40.
Z roku na rok rośnie liczba rodzin zastępczych. To lepsze rozwiązanie, niż dom dziecka, bo nie przypomina instytucji, tylko dom. - Teraz w Bydgoszczy jest 13 zawodowych, niespokrewnionych rodzin zastępczych, w których wychowuje się 38 dzieci - mówi Jolanta Malak, kierowniczka działu realizacji świadczeń w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. - Rodzin zastępczych spokrewnionych, czyli takich, gdzie opiekę nad dzieckiem sprawuje na przykład babcia lub ciocia, mamy w mieście 408. Wychowuje się w nich 496 maluchów.
Przeczytaj również: To dom dziecka pełen ciepła
Nastoletni bydgoszczanie, zamiast w domu dziecka, przebywają też w tzw. mieszkaniach usamodzielnienia. Ewa Taper, wicedyrektor MOPS: - Teraz funkcjonują dwa takie w nowym Fordonie. W tym przy ulicy Wyzwolenia mieszka dziewięcioro wychowanków. W tym na Bora Komorowskiego - dziesięcioro.
Malcy z Bydgoszczy trafiają też do domów dziecka m.in. do Torunia, Włocławka. W Kołdrąbiu (powiat żniński) przebywa obecnie 15 wychowanków z Bydgoszczy.
Do placówki trafiają jednak dzieci, które doznały przemocy. - Tak, jak półtora tygodnia temu przywieziono do nas braci, którzy byli bici przez konkubenta ich matki - mówi Natalia Lejbman, wicedyrektorka zespołu placówek.
Niestety, mali bracia to niejedyny przypadek przemocy w rodzinie. - Od początku ubiegłego roku trafiło do nas około 20 dzieci, które doświadczyły przemocy, czy to fizycznej, czy psychicznej - kończy Lejbman.
Czytaj e-wydanie »