W archiwach Instytutu Pamięci Narodowej, w słynnych esbeckich teczkach, są nie tylko meldunki tajnych współpracowników oraz notatki i raporty funkcjonariuszy dotyczące opozycjonistów i działaczy "S". Są również fotografie, które dziś dla historyków stanowią cenne źródło wiedzy o tamtych czasach. Nierzadko robione były przez esbeków z ukrycia, z aparatów wmontowanych w skórzane aktówki. Będziemy pokazywać je w tygodniach poprzedzających sierpniowe obchody rocznicy wydarzeń z 1980 r.
Dr Tomasz Chinciński, historyk z Biura Edukacji Publicznej bydgoskiej Delegatury IPN odnalazł w archiwum wiele esbeckich fotografii. Ma również pokaźny zbiór materiałów pochodzących od osób prywatnych. Te, które prezentujemy w dzisiejszym "Albumie" dotyczą jednego z najważniejszych w historii Bydgoszczy wydarzeń - marca 1981 r.
Po przerwanej 19 marca sesji WRN milicja pobiła trzech działaczy "S": Jana Rulewskiego, Mariusza Łabentowicza i Michała Bartoszcze. W nocy do Bydgoszczy przyjechał Lech Wałęsa. Cztery dni później w Domu Kultury ZNTK rozpoczęła obrady Krajowa Komisja Porozumiewawcza "S".
- Wałęsa nie wytrzymał napięcia, które powstało drugiego dnia obrad KKP - mówi Chinciński. - Opuścił salę, tłumacząc się, że ma żonę w szpitalu i musi do niej zadzwonić. W czasie jego nieobecności wybrano Ogólnopolski Komitet Strajkowy. Wałęsa był przeciwny strajkowi. Uważał, że najważniejsza jest jedność związku. Przy pomocy ekspertów, ale wbrew wielu członkom KKP, przeforsował odległy termin strajku generalnego, który miał być poprzedzony krótkim strajkiem ostrzegawczym, zaplanowanym na 27 marca. Ten ostatni odbył się w całym kraju i był modelowo przeprowadzony. Na posiedzeniu KKP uwidocznił się również konflikt dotyczący rozmów z władzami. To była pierwsza sytuacja - od sierpnia 1980 r. - kiedy w łonie "S" tak bardzo uzewnętrzniły się rozbieżności. Dla SB była to wprost idealna sytuacja. Wtedy właśnie nastąpiła zmiana strategii SB, która przeszła do ofensywy. Odtąd nieporozumienia i różnice zdań miały być wykorzystywane do dalszej dezintegracji związku. Są dokumenty mówiące o tym, że esbecja chciała wykorzystać konflikt między Wałęsą a Rulewskim.
W południe 20 marca na balkonie MKZ pojawił się Wałęsa: - Ktoś ma za długie pazurki, przytniemy je - mówił. Słuchały go tysiące bydgoszczan.
Po przerwanej 19 marca sesji WRN milicja pobiła trzech działaczy "S": Jana Rulewskiego, Mariusza Łabentowicza i Michała Bartoszcze. W nocy do Bydgoszczy przyjechał Lech Wałęsa. Cztery dni później w Domu Kultury ZNTK rozpoczęła obrady Krajowa Komisja Porozumiewawcza "S".
- Wałęsa nie wytrzymał napięcia, które powstało drugiego dnia obrad KKP - mówi Chinciński. - Opuścił salę, tłumacząc się, że ma żonę w szpitalu i musi do niej zadzwonić. W czasie jego nieobecności wybrano Ogólnopolski Komitet Strajkowy. Wałęsa był przeciwny strajkowi. Uważał, że najważniejsza jest jedność związku. Przy pomocy ekspertów, ale wbrew wielu członkom KKP, przeforsował odległy termin strajku generalnego, który miał być poprzedzony krótkim strajkiem ostrzegawczym, zaplanowanym na 27 marca. Ten ostatni odbył się w całym kraju i był modelowo przeprowadzony. Na posiedzeniu KKP uwidocznił się również konflikt dotyczący rozmów z władzami. To była pierwsza sytuacja - od sierpnia 1980 r. - kiedy w łonie "S" tak bardzo uzewnętrzniły się rozbieżności. Dla SB była to wprost idealna sytuacja. Wtedy właśnie nastąpiła zmiana strategii SB, która przeszła do ofensywy. Odtąd nieporozumienia i różnice zdań miały być wykorzystywane do dalszej dezintegracji związku. Są dokumenty mówiące o tym, że esbecja chciała wykorzystać konflikt między Wałęsą a Rulewskim.
- KKP domagała się, by władze przyznały, iż podejmując interwencję w sali WRN złamały prawo. Oficjalne komunikaty głosiły, że nic się nie stało, bo nikt nie został pobity. Od 25 marca delegacja "S" z Wałęsą na czele prowadziła rozmowy w Warszawie. Stronie rządowej przewodniczył wicepremier Rakowski. Przyjął bardzo twarde stanowisko, mówiąc, że "S" chce władzy. Dopiero 29 marca, kiedy radziecka agencja TASS nadała komunikat o zamieszkach w Polsce, Rakowski zmienił zdanie. Na posiedzeniu Biura Politycznego KC PZPR mówił, że klucz do rozwiązania konfliktu ma partia.
***
Drodzy Czytelnicy "Albumu Bydgoskiego". Jeśli macie w swoich zbiorach zdjęcia dokumentujące historię "S", pokażcie nam je. Chcemy je opublikować. Zapewniamy, że wszystkie zwrócimy. Prosimy o kontakt, tel. 326-31-33.
*** Prezentowane zdjęcia pochodzą ze zbiorów prywatnych. Udostępnił nam je dr Tomasz Chinciński z IPN