Szczątki znaleziono w baraku nad Brdą. Daleko od drogi. W lesie między miejscowościami Małe Swornegacie i Chociński Młyn.
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, wiele wskazuje na to, że jest to starsza bydgoszczanka, która spędzała w baraku niemal cały rok. Ostatni raz widziano ją w sklepie w niedzielę. Robiła zakupy.
Do pożaru doszło we wtorek. Gdy go zauważono, wezwano strażaków. Trudno było dotrzeć na miejsce, co najlepiej świadczy o tym, w jakiej leśnej głuszy mieszkała kobieta.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Pierwsi na miejscu byli druhowie z Konarzyn. Nie było już jednak czego gasić. Gdy dogaszano żar na pogorzelisku, znaleziono ...kości.
Prokuratura Rejonowa w Chojnicach prowadzi śledztwo, wszczęto od razu postępowanie. Najpewniej zapadnie wkrótce decyzja o zleceniu badań. To konieczne, by zidentyfikować tożsamość ofiary.
Na wyniki trzeba będzie poczekać, ale ofiarą, jak mówią, nasi rozmówcy, mogła być właśnie bydgoszczanka.
Od lat w najbliższej okolicy było powszechnie wiadomo, że w lesie w spartańskich warunkach mieszka starsze małżeństwo. Czasami na żyjących w lesie ludzi napotykali się też grzybiarze. Zdziwieni bardzo, że ktoś decyduje się na tak trudne życie. Z dala od cywilizacji i w odosobnieniu.
Bydgoszczanka teraz przyjeżdżała już sama. Półtora roku temu zmarł bowiem jej mąż. Mimo wszystko, nadal jeździła w okolice Małych Sworów.
- Ostatni raz była widziana w niedzielę w sklepie - mówią świadkowie. - Robiła zakupy.
Wiemy, że kobieta nie miała w baraku wody i prądu. Poruszała się rowerem.
Ostatnią zimę spędziła jednak u córki w Bydgoszczy. Dowiadujemy się jednak, że gdy aura sprzyjała, a więc zima nie była sroga, to zostawała w nim.
Jak doszło do pożaru? Czy kobieta zginęła w pożarze, czy może przed? To wszystko pytania dla śledczych.
Bydgoszczanka miała podobno nadużywać alkoholu. Czy właśnie w takich okolicznościach doszło do zaprószenia ognia i do pożaru?
To możliwe. Do tematu wrócimy.
Wideo: Info z Polski - 15.03.2018