Gdy na rynku w Nakle kończyły się uroczystości związane ze Świętem Trzech Króli na plac wjechało nagle dostawcze auto. Do zdarzenia doszło, gdy mieszkańcy zaczęli się już powoli rozchodzić. Na placu pozostali, ci, którzy posilali się jeszcze gorącą herbatą, drożdżówkami, bigosem. Spokojnie stali, gdy nagle w ich stronę ruszyło auto dostawcze.
Mieszkańcy zaczęli w popłochu odskakiwać na bok. To cud, że nikt nie został rozjechany, choć jednej ze stojących w pobliżu osób auto najechało na stopę. Samochód zawadził o choinkę i to wyhamowało nieco jego pęd. Błyskawicznie zareagowali też strażacy. Jeden z nich otworzył drzwi volkswagena i wyłączył bieg.
W rejonie rynku była policja i straż miejska, funkcjonariusze zabezpieczali uroczystość. Jak szybko ustalono kierowca samochodu, 64-letni bydgoszczanin, odpalił auto chcąc rozgrzać silnik, a że pozostawione było ono na biegu - ruszyło. Kierowcy odebrano prawo jazdy. Odpowie za spowodowanie zagrożenia.