- Na mojej twarzy pojawia się uśmiech, bo nikt nie jest kontuzjowany ani nie narzeka na żadne urazy i możemy się w komplecie przygotowywać do najbliższych spotkań - cieszy się trener Zbigniew Smółka.
To drugi pozytyw, bo pierwszym była wygrana na inaugurację z Pogonią Siedlce. Szkoleniowiec zawiszan podkreśla, że do pełni szczęścia brakowało tego, by któryś z zespołów wyprzedzających Zawiszę stracił punkty. Teraz tak się stanie, bo w Gdyni Arka podejmie Zagłębię Sosnowiec, a więc zagrają wicelider z trzecim zespołem w tabeli.
Dla niebiesko-czarnych najlepszym wynikiem będzie podział punktów lub zwycięstwo sosnowiczan. Jednak sami także będą musieli pokusić się o wygraną na trudnym terenie w Legnicy. Wtedy uda się zniwelować część strat do rywali i do drugiej pozycji, która także premiowana jest awansem.
Legniczanie rozpoczęli rundę wiosenną od prestiżowej porażki 1:2 w derby regionu z Chrobrym Głogów. Tym samym plan gonienia czołówki już na początku się mocno skomplikował. W Legnicy ciągle wierzą, że są w stanie włączyć się w walkę o awans do elity. Porażka powoduje, że piłkarze Miedzi są mocno podrażnieni i do meczu z Zawiszą podejdą podwójnie zmobilizowani. Dla nich liczyć się będzie tylko zwycięstwo i rehabilitacja przed własną publicznością. To może być szansa dla zawiszan, którzy przy umiejętnym bronieniu dostępu do własnej bramki, będą mogli pokusić się o łatwe kontrataki.
Zbigniew Smółka przed meczem.
W przerwie zimowej trener Ryszard Tarasiewicz, doskonale znany z pracy w Bydgoszczy, dokonał kilku ciekawych transferów. Nowym bramkarzem Miedzi jest doświadczony Paweł Kapsa, który wrócił do Polski po grze w Azerbejdżanie. Szerokim echem odbiło się zatrudnienie dwóch reprezentantów Estonii - obrońcy Artjoma Artjunina i napastnika Igora Subbotina. Grę legniczan ma prowadzić Fin Petteri Forsell. Po stronie strat trzeba zapisać odejście Yannicka Kakoko do Arki Gdynia i przede wszystkim Marquitosa do Górnika Łęczna oraz Valerijsa Sabali do czeskiego Pribramu.
Karol Danielak przed meczem.