Na razie bilans bezpośrednich pojedynków obu drużyn w tym jest korzystny dla rywali z Gdańska, którzy wygrywali trzy razy. Stoczniowiec był jednak w uprzywilejowanej pozycji, bo aż trzy mecze rozegrał na własnym lodowisku. Dwukrotnie zresztą torunianie byli bliscy zdobycia punktów na trudnym terenie przegrywając 1:2.
Teraz nastroje w toruńskim zespole są bardzo optymistyczne. TKH Nesta wygrał trzy mecze z rzędu i jest już bardzo blisko czołówki grupy B. - Niektórzy już nas spisali na straty, ale zdobywamy kolejne punkty i gonimy rywali. Dopiero teraz zaczęliśmy naprawdę grać, mamy przed sobą teraz mecze ze Stoczniowcem i Unią, które także zamierzamy wygrać - zapowiada Jarosław Dołęga.
Torunianie wreszcie zaczęli grać skuteczniej w ofensywie, a 16 strzelonych bramek w trzech ostatnich meczach jest tego najlepszym dowodem. I to mimo tego, że ze składu ubył środkowy Jermo Perthen. Fin doznał kontuzji kolana i dopiero rezonans magnetyczny wykaże czy w tym sezonie powróci jeszcze na lodowisku. - Z meczu na mecz rozkręcamy się, choć nie wiem dlaczego to trwa tak długo. W końcu zaczęliśmy jednak trafiać do bramki i od razu gra zaczyna nam sprawiać większą przyjemność - przyznaje Przemysław Bomastek.
Trener Tomasz Rutkowski w ciągu trzech dni musi zadbać przede wszystkim o to, żeby zespół odpoczął po trzech ciężkich meczach w ciągu czterech dni. - Bardzo solidnie przygotowywaliśmy się do sezonu i jesteśmy w stanie grać dzień po dniu. Ale to nie zmienia faktu, że zawodnicy muszą teraz odpocząć i zregenerować siły, bo ten tydzień kosztował ich bardzo dużo. Przed meczem ze Stoczniowcem będziemy się przygotowywać głównie pod względem taktycznym. Mamy z tą drużyną rachunki do wyrównania - mówi szkoleniowiec TKH Nesty.