Najwięcej pożarów traw notuje się w marcu i kwietniu, ale "sezon" w naszym regionie rozpoczął się wyjątkowo wcześnie. Bydgoscy strażacy musieli gasić łąkę już pod koniec lutego. Ba, w dolinie Popradu podpalacz postanowił zabrać się za wiosenne wypalanie traw w.... środku zimy. Przypominamy
Na upór nie ma lekarstwa - wciąż są osoby święcie przekonane o tym, że wypalanie traw, nieużytków czy rowów trwale użyźnia glebę oraz niszczy chwasty. Bzdura. Fakty są takie: nasiona chwastów są w stanie przetrwać pożar, a ogień wyjaławia glebę. Kolejna kwestia, płomienie potrafią się przemieszczać z prędkością biegacza - 19 kilometrów na godzinę, a w rozprzestrzenianiu ognia pomaga wiatr. Efekt jest taki, że giną nie tylko zwierzęta, ale i ludzie.
Apele strażaków, policji, przyrodników i kampanie edukacyjne nie na wiele się zdają. Długo była o tym mowa, opracowano projekt zaostrzenia przepisów karnych dotyczących przestępstw przeciwko środowisku.
"Wprowadza się nową kategorię wykroczenia, wskazującą, że kto wypala łąki, pastwiska, nieużytki, rowy, pasy przydrożne, szlaki kolejowe, trzcinowiska lub szuwary, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 30 tys. złotych", wskazuje Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
Dotyczy to Ustawy o ochronie przyrody.
Według Kodeksu Karnego, karą dla wyjątkowo topornych może być nawet kara pozbawienia wolności od roku do dziesięciu lat.
Dodajmy, że rolnicy dopuszczający się wypalania traw ryzykują zmniejszeniem, a nawet i - w rażących przypadkach - pozbawieniem dopłat bezpośrednich.
Uwaga - jeśli widzisz palące się trawy, ze względów bezpieczeństwa, wykręć jeden z tych numerów:
- 112
- 998
