- Jak się panu spodobała wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, który porównał wasze sobotnie obrady w Gdańsku do tonącego Titanica?
- To frustracja i bezsensowna zazdrość. Jak można porównywać Polskę, która jest liderem gospodarczym w Europie do Titanica? Jesteśmy państwem bezpiecznym pod każdym względem, przejmujemy prezydencję w Unii Europejskiej, nie wyszło to porównanie Jarosławowi. Takiej imprezy, jak sobotnia w Gdańsku, jeszcze nie widziałem.
- To może Platforma Obywatelska jest tonącym statkiem?
- Jesteśmy liderem, najprawdopodobniej wygramy wybory. Przecież nie toniemy, a rozwijamy się. Dochodzą nowe środowiska z prawej i z lewej.
- A szeregowym członkom PO podobają się transfery Joanny Kluzik-Rostowskiej, Bartosza Arłukowicza i Dariusza Rosatiego?
- Rozmawiałem na spotkaniu z kolegami, byli z tego zadowoleni. Rosati, jeśli będzie kandydował z obwarzanka wokół Warszawy, to nie z czołowej pozycji. To znana postać, uczestniczy w merytorycznych debatach publicznych, czego tu się bać? Środowiska regionalne są zadowolone.
- Przez te transfery PO nie staje się partia bezideową?
- Partie czysto ideowe już mieliśmy na początku lat 90. Aram Rybicki kiedyś mi powiedział, że w pięknych, dobrych partiach już byliśmy. Dzisiaj trzeba być w partiach skutecznych, a taka jest Platforma. Opozycja już się nauczyła, że ideowość nie przysparza sukcesów. Trzeba zdobyć władzę, żeby rządzić. Dziś partie nie mają charakteru ideologicznego, są społeczne. Zarówno PO, jak i PiS.
- Jeśli Donald Tusk używa porównań z boiska, to czy jako dobry trener - kapitan drużyny nie powinien odesłać na ławkę rezerwowych ministra Grabarczyka?
- Trudno mi wypowiadać się na temat ministra Grabarczyka i tego, co powinien zrobić premier. Uważam, że premier, którego szanuję, nie popełnił rażących błędów. W tej sytuacji, w trosce o Polskę i PO będzie skuteczny. Jesteśmy kilka miesięcy przed wyborami, sytuacja jest trudna.
- Ale czasu coraz mniej i ludzie nie do końca są z was zadowoleni.
- Wielkiego rozczarowania PO nie ma, mamy duże poparcie.
- Może sobotnia impreza miała przytłumić kłótnie o miejsce na listach wyborczych lub swary w regionach, jak np. między Toruniem a Bydgoszczą?
- Miejsca na listach wyborczych to nie problem na dziś. Nasze święto nie miało takiego charakteru. Być może problemy istnieją, ale nie mają większego znaczenia.
- Pan też nie jest zadowolony z miejsca na liście?
- Nawet na szóstej pozycji mam szansę sobie poradzić.
Czytaj e-wydanie »