W powiecie sępoleńskim mają na głowie program naprawczy, więc wiadomość o mniejszej subwencji oświatowej była jak grom z jasnego nieba.
Urzędnicy nie mieli wyjścia - niższa subwencja jest pochodną okrojonego budżetu państwa na oświatę i obniżonych tzw. wag. - Na budżet państwa nie mamy wpływu - zauważa skarbnik Władysław Rembelski.
Do powiatu wpłynie mniej złotówek, więc oszczędności trzeba było szybko znaleźć. Po raz kolejny, przecież budżet na ten rok jest już napięty do granic możliwości. Skarbnik powiedział, że 110 tys. zł znaleziono w wydatkach poza oświatą, ale 197 tys. zł - owszem - dotyczą planów placówek oświatowych. Nie było większej dyskusji, tylko jeden z dyrektorów szkół poprosił o czas na analizę. - Gdyby jeszcze z jakichś przyczyn obniżono subwencję oświatową, to nie mielibyśmy już z czego ciąć - mówił Rembelski. - W grę wchodziłyby inwestycje, ale także ich nie moglibyśmy okroić, bo powiększając wydatki bieżące, kosztem inwestycji, pogorszylibyśmy wyznaczone nam wskaźniki.