Pod znakiem deszczu upłynęła siedemnasta edycja Festiwalu Sztuki Ulicznej "Chojnicka Fiesta".
Najlepsze warunki do występu mieli gospodarze z Teatru Niepokornego, którzy w czwartek wieczorem zaprezentowali się jako pierwsi.
Potem było już tylko gorzej, bo wszystkie plany psuła pogoda. Co prawda w piątek udało się zagrać Teatrowi Feta z Gdańska spektakl "Robale", ale dwukrotnie trzeba było go przerywać, bo gra na szczudłach podczas oberwania chmury nie wróżyła nic dobrego. Później był jeszcze spektakl "Ballada o Janie Wnęku" w wykonaniu Teatru Gry i Ludzie z Katowic
Najlepiej było w sobotę, bo tu aura okazała się łaskawa i oprócz jednego teatru, który nie dojechał, wszystko poszło zgodnie z planem.
A w niedzielę było już tragicznie. Najpierw odwołano dwa spektakle. Pod zadaszeniem w fosie udało się przeprowadzić koncert "Mantra Trans" w wykonaniu Teatru Wielkie Koło z Będzina, a ostatni spektakl również nie doszedł do skutku.
- Z pogodą nie wygramy. Wiem, że podobne problemy mieli inni organizatorzy podobnych festiwali w innych miastach i też je przerywali. Podobnie było nawet z dużymi koncertami - żałuje główny organizator Chojnickiej Fiesty Eugeniusz Mikołajczyk z Chojnickiego Domu Kultury. - Jeśli nie liczyć pogody, to reszta była udana, choć najlepiej powinni to ocenić sami widzowie. Widziałem jednak, że na niektóre spektakle patrzyli bardzo skupieni, analizowali, myśleli, więc fajnie.
Mikołajczyk zastanawia się, jak to będzie w przyszłym roku, kiedy to z powierzchni Wzgórza Ewangelickiego może zniknąć na jakiś czas ChDK. - Zrobię osiemnaste teatry nawet jako Genek Mikołajczyk, a nie dom kultury. One muszą się odbyć, bo musimy ludziom w regionie zaoferować coś więcej niż wodę i piasek - dodaje.