Zobacz wideo: Zimna wiosna to droższe warzywa.
Trzciany, Wałdówko, Obkas i Włościbórz – mieszkańcy tych miejscowości w powiecie sępoleńskim od dwóch lat zmagają się z permanentnym smrodem dobiegającym z hodowli trzody chlewnej prowadzonej w popegeerowskich budynkach. Na biurko urzędników wpłynęło już w tej sprawie niejedno pismo. Na ostatnim posiedzeniu konwentu powiatu powzięto poważne kroki wobec problematycznego inwestora. Jest bowiem podejrzenie, że prowadzi swoje hodowlę niezgodnie z uchwałą Sejmiku Województwa na terenie Krajeńskiego Parku Krajobrazowego zabronioną metodą bezściółkową. Zdecydowano o zbiorowym zawiadomieniu do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
Jaka to hodowla?
- Jest problem, by ustalić metodę hodowli. Według inwestora prowadzi się tam system ściołowy. Ale nie można tego nazwać metodą ściołową w sytuacji, gdy na placu jest kilka kupek trocin, My twierdzimy, że jest tam chów bezściołowy – mówi Barbara Wiśniewska, dyrektor wydziału rolnictwa i leśnictwa w Starostwie Powiatowym w Sępólnie Krajeńskim. - Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego prowadzi postępowanie wyjaśniające dotyczące Trzcian, Obkasu, i Włościborza w sprawie wykonywania robót budowlanych bez wymaganych dokumentów. Sprawa jest trudna. Tutaj nie ma woli współpracy i porozumienia – dodaje Wiśniewska
.
Kontrola Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Bydgoszczy nie wykazała nieprawidłowości w zakresie metody prowadzonego chowu. Uznała, że jest mieszana. Jednak swoje dowody, że jest bezściółkowa, mają władze parku i samorządowcy.
- Ewidentnie działalność prowadzona jest na rusztach, bez ściółki. Obornika jest „jak na lekarstwo”, bo wiemy, jaka jest ilość sztuk świń, a co za tym idzie, jakie powinny być ilości obornika. W Wałdówku ściółka jest używana na czas kontroli. Jeśli nawet ruszty są pościelone, to mamy do czynienia z systemem mieszanym, a tym samym w części metodą bezściółkową, co już kwalifikuje się do złożenia w tej sprawie zawiadomienia do organów ścigania– mówi Krzysztof Wojtkowiak, dyrektor Krajeńskiego Parku Krajobrazowego.
Ratunek w prokuraturze
Wątpliwości wzbudza również kwestia dotyczące liczebności stada w jednym miejscu. Dozwolona jest hodowla maksymalnie 2 tysięcy sztuk. Według służb powiatowych i Parku inwestor umiejętnie omija obowiązujące przepisy.
- Jeżeli jest powyżej 2 tys. sztuk, to powinien być przeprowadzony raport oddziaływania na środowisko. W Wałdówku mamy dwa stada na terenie jednej nieruchomości: w jednej jest niespełna tysiąc, w drugiej niecałe 2 tysiące. Są co prawda dwa budynki, ale widzimy, że jest tam jedno ujęcie wody, jedna działka, jedna brama wjazdowa. I to gospodarstwo oddziałuje na całą okolicę. Okazuje się, że to jest rozpisane na dwóch właścicieli. Powinno być rozpatrywane jako całość, ale w dokumentacji widnieją dwa stada i jako dwa oddzielne gospodarstwa. I tutaj kontrole weterynarii i WIOŚ też nie wykazały łamania prawa – mówi nam Wojtkowiak.
To, że hodowla nie jest prowadzona zgodnie z prawem, wątpliwości nie ma burmistrz Sępólna.
- W jednym miejscu jest powyżej 2 tysięcy sztuk danej hodowli, ale w różnych budynkach, które stoją obok siebie. Tak są kontrolowane i w ten sposób widnieją w ewidencji. Dla mnie to jest po prostu niezrozumiałe, że w ten sposób można uniknąć odpowiedzialności wynikających z przepisów prawa. WIOŚ po zapowiedzianej kontroli stwierdziła, że wszystko jest OK. A na czas kontroli przywieziona została taczka trocin czy słomy, jako dowód, że hodowla jest ściółkowa. Kazano jedynie przykryć zbiorniki z gnojowicą, które ewidentnie wskazywały na to, że nie jest to ściółkowa hodowla. I przykręcić śrubki do studni, bo jest zagrożenie wód podziemnych. Nie rozumiem tego, że nie można wyegzekwować przepisów, które są powszechne i obowiązują wszystkich. Jeśli jest zakaz hodowli bezściółkowej na terenie parku, czyli w naszym powiecie, to kto to stwierdza i egzekwuje. Kto powinien to zrobić? - pytał retorycznie podczas konwentu Waldemar Stupałkowski.
Na terenie gospodarstw odbyły się kontrole WIOŚ, weterynarii, KPK, służb gminnych i powiatowych. Jednak każda z tych instytucji przeprowadziła je w zakresie własnych kompetencji.
- Żadna z instytucji nie może wyjaśnić sprawy kompleksowo. Jedyną taką instytucją jest policja i prokuratura – podkreśla dyrektor parku.
Jak dodaje Krzysztof Wojtkowiak, nie chodzi o to, by pozbyć się inwestora, tylko by prowadził chów trzody chlewnej zgodnie z prawem.
