W sklepach sportowych i ze sprzętem turystycznym tłumów brak

- U nas nadal sprzedają się narty i buty narciarskie. Przez tę pogodę - mówi Tomasz Magnuszewski, sprzedawca w sklepie sportowym "Olimpia" w Śródmieściu. - Klienci dopiero zaczynają interesować się rowerami i sprzętami do uprawiania sportów letnich. Też przez tę pogodę. Nikt nie żyje jeszcze długim majowym weekendem.

Marzenia o plaży

A przecież były takie początki maja, że ludzie wyrywali sobie plażowe materace, bo wyjeżdżali nad wodę. I to szybko, bo spragnieni upałów i wylegiwania się na plaży turyści obawiali się, że nie wystarczy dla nich miejsca na rozłożenie koca.

Przeczytaj także:Centrum Sportu w Bydgoszczy gotowe - zobacz wewnątrz!

Dlatego w Tesco przy Toruńskiej - i innych marketach podobnie - jest cała aleja artykułów sezonowych. Meble ogrodowe, sprzęt sportowy (ale nie zimowy), grille, nasiona roślin. No i wiosenna odzież, i buty.
Wybór, że można dostać oczopląsu. Ludzie w czapkach, zimowych kurtkach i kozakach oglądają hamaki albo leżaki. Co za kontrast. Patrzą i patrzą, ale potem odkładają.

Kartka z kalendarza

Kontrast jest też między tym, co za oknem, a tym, co w kalendarzu. Gdyby nie to, co pokazuje kalendarz, nikt by chyba nie uwierzył, że za nieco ponad dwa tygodnie zacznie się długi weekend. Jeśli ktoś postara się o trzy dni urlopu, będzie miał dziewięć dni wolnego, od 27 kwietnia do 5 maja włącznie.
Teraz jednak to sprzedawcy mają niechcianą labę.

- Zwykle o tej porze mieliśmy tłumy od rana do wieczora. W tym roku klientela pojawia się zazwyczaj późno po południu, wracając z pracy - mówi Emilia, sprzedawczyni ze sklepu ogrodniczego "Rol-pest" w Osielsku. - Za zimno na sadzenie kwiatów na grządkach. Na razie ludzie kupują nasiona, które i tak sadzą w doniczkach w domach.

Niektórzy kupcy przyznają, że obecnie osiągają nawet pięciokrotnie niższe zyski niż przed rokiem. - A podatki i czynsze płacić trzeba według normalnych stawek- denerwują się.

Obroty bez szału

Zimno też kupującym na targowiskach. Sprzedający na straganach na niskie temperatury już nie narzekają.

- Bo musielibyśmy non stop o tym od pół roku mówić. Narzekamy, jak inni z branży, na obroty - twierdzą kupcy z bazarów w Fordonie i na Bartodziejach.

Zwykle w połowie kwietnia na ulicach miasta rozstawiali się sprzedawcy okularów przeciwsłonecznych. Teraz nawet ich jak na lekarstwo.

Lekarstwa się przydadzą na przeziębienie, które już dopadło rzeszę bydgoszczan. Aptekarze zacierają ręce, bo interes idzie.

Ich optymizmu nie podzielają biura turystyczne.

Zwykle już pod koniec marca zaczynają sezon. W tym roku więc też przyszykowały wyjazdy na wielką majówkę. Rodzina może pojechać na przełomie kwietnia i maja na Mazury lub nad Bałtyk, płacąc za pobyt 30 procent taniej niż wskazuje cena katalogowa. Albo wykupić wyjazd na długi weekend za tę samą, kwotę, za to z dołączonymi za darmo śniadaniami. Inna opcja: darmowy rejs statkiem.
Ciepły kraj

I co? I chętnych niewielu.

- U nas popularnością cieszą się wyjazdy na majówkę w góry - słyszymy od Macieja Olszewskiego, pracownika biura podróży "Celtur". - Klienci wybierając się do Zakopanego mogą przewidzieć, jaką zastaną pogodę. Ci, którzy co roku jeżdżą nad morze, pewności nie mają.

Chyba że planują wycieczkę nad morze do ciepłych krajów. Jakiś Egipt, jakaś Tunezja. Coś w tym stylu.
- Mnie się marzy nasz ciepły kraj. No, chociaż letni, taki z kilkunastoma stopniami powyżej zera - mówi Czytelniczka, która wczoraj zadzwoniła do redakcji.