Sprawdziliśmy - okazuje się, że z sygnalizacją przy ul. Batorego sprawa jest skomplikowana - nie chodzi tylko o wymianę zepsutej żarówki. Zamiast standardowej sygnalizacji migało tam wczoraj przez cały dzień żółte światło. - Problem zaczął się jeszcze przed świętami, wtedy była w tym miejscu awaria gazownicza - wyjaśnia Agnieszka Kobus-Pęńsko, rzecznik prasowa Miejskiego Zarządu Dróg w Toruniu. - Trzeba było zwęzić jezdnię do jednego pasa i dla usprawnienia ruchu uruchomić żółte, pulsacyjne światło. Ale nie chcieliśmy, żeby przez święta ruch był w tym miejscu całkowicie zablokowany, poprosiliśmy więc gazowników, żeby na czas wolnych dni położyli w tym miejscu choćby tymczasową nawierzchnię, tak, żeby kierowcy po prostu mogli przejechać.
Teraz święta się skończyły, ale tymczasowa nawierzchnia w tym miejscu nadal leży. Robotnicy zapewniają jednak, że zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby położyć nową już dzisiaj, najpóźniej jutro. Dopóki tego nie zrobią, standardowa sygnalizacja świetlna nie wróci.
Przeczytaj także: Ronda mają zastępować sygnalizację świetlną
W całym mieście pod opieką MZD jest 106 sygnalizatorów świetlnych. Dogląda ich wyłoniona w przetargu firma, której MZD płaci miesięczny ryczałt za utrzymanie urządzeń: 8,4 tys. zł. - Do obowiązków firmy należy całodobowy nadzór nad sygnalizatorami - wyjaśnia Agnieszka Kobus-Pęńsko. - Czyli poranny objazd wszystkich urządzeń, by sprawdzić, czy działają; wymiana zepsutych części, ale również bardziej skomplikowane naprawy.
Najczęściej w toruńskich sygnalizatorach psują się przyciski, które naciskają piesi, by przejść przez ulicę. Na drugim miejscu są przepalone żarówki, których też nie brakuje i zepsute podzespoły, które trzeba wymienić.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje