
Na ukończeniu jest też - tym razem nie mini-, ale okazała - tężnia w Porcie Drzewnym, na terenie należącym do fundacji o. Tadeusza Rydzyka.
Zobacz także:
Coraz więcej miejsc do relaksu w Toruniu
Tak rozwiązano problem z drogą rowerową na placu Rapackiego

Tężnie początkowo służyły wyłącznie jako stosunkowo ekonomiczny sposób na pozyskanie soli z solanki. Na drewniane konstrukcje wypełnione tarniną solankę wylewano ręcznie. Woda parowała, rosło stężenie soli w roztworze spływającym po gałązkach. Proces powtarzano.
Wykorzystanie tężni w lecznictwie to pomysł młodszy. Tężnie uzdrowiskowe mają trochę inną konstrukcję niż przemysłowe, sprzyjającą powstawaniu dużej ilości leczniczego aerozolu unoszącego się w powietrzu. Te drobinki solanki wykorzystywane są w profilaktyce i leczeniu schorzeń górnych dróg oddechowych, w alergii, w nerwicy wegetatywnej i w stanach wyczerpania.
Zobacz także:
Coraz więcej miejsc do relaksu w Toruniu
Tak rozwiązano problem z drogą rowerową na placu Rapackiego
Co prawda nikt dotąd nie zdetronizował ciechocińskich tężni, które są wciąż największymi tego typu budowlami w Europie (i najstarszymi), ale w ubiegłym stuleciu tężnie postawiono też w innych polskich uzdrowiskach: Inowrocławiu, Konstancinie, Wieliczce i (trochę później) w Gołdapi.
Od kilku lat trwa moda na budowę choćby niedużych solankowych „inhalatorni” w mniejszych i większych miastach. Mają je już m.in. Częstochowa, Żyrardów, Chorzów i – Toruń. Prywatną tężnię pobudował sobie obok domu w Józefowie pod Warszawą pewien architekt. Nie bez wpływu na te swoistą modę pozostają informację o pogarszającym się stanie powietrza, który oddychamy w miastach.