To była prawdziwa nerwówka. Siedziałem jak na szpilkach i zachodziłem w głowę: kiedy wreszcie ten mój zabieg? - opowiada pan Aleksander (nazwisko do wiadomości redakcji).
W wojewódzkim szpitalu w Toruniu, a dokładniej na oddziale chirurgii, znalazł się pod koniec sierpnia. Powodem była przepuklina.
Czytaj także: Tak się karmi pacjentów oddziału patologii ciąży na Bielanach w Toruniu
- Czekałem na zabieg dwa miesiące - dodaje pacjent. - 26 sierpnia trafiłem na dwuosobową salę, wszystko było już ustalone. W dzień zabiegu, kwadrans po godz. 7 przyszedł lekarz i potwierdził, że faktycznie zabiorą się za moją przepuklinę. Ba, na obchodzie pięć osób życzyło mi powodzenia! U pana sprawa jest jasna - usłyszałem. Zabieg został zaplanowany na godz. 10. Co się okazało? Patrzę na zegarek - mija dziesiąta. A, pewnie coś im się tam przedłużyło, pomyślałem. Potem wybiły jedenasta, dwunasta. Nasłuchiwałem kroków na korytarzu i za każdym razem miałem wrażenie, że idą właśnie po mnie.
Jak podkreśla pan Aleksander, z każdą chwilą nerwy były większe.- Nie wiedziałem, co jest grane - podkreśla Czytelnik. - O trzynastej z minutami wybrałem się do pielęgniarki, żeby o sobie przypomnieć. Siostro, gdzie jakiś lekarz, pytam. I co usłyszałem? Że chirurgów już nie ma, więc z zaplanowanego zabiegu nici. Zdenerwowany poprosiłem o wypis, odebrał mnie syn. Ta cała historia jest bulwersująca. Ewidentnie szpital o mnie zapomniał. A jakby - podczas operacji - zapomnieli o wyjęciu nożyczek z czyjegoś brzucha? O pewnych rzeczach się nie zapomina. W karcie wypisu widnieje informacja, że mój zabieg nie został wykonany w terminie przez względy techniczne. Niby jakie?
Poprosiliśmy o komentarz rzecznika wojewódzkiego szpitala zespolonego: - Pierwsze słyszę. Nigdy nie przytrafiła nam się podobna historia - zapewnia dr Sławomir Badurek. - Oczywiście, bywało, że czasem przez siły wyższe, czyli awarie techniczne, zmienialiśmy terminy. Ale żeby o kimś zapomnieć? Szczegóły sprawy na pewno zna prof. Marek Jackowski, który jest ordynatorem chirurgii.
Niestety, mimo prób, nie udało nam się skontaktować z prof. Jackowskim.
Czytaj e-wydanie »