Pierwszą świecianką, która w tym roku obchodziła setne urodziny, jest Apolonia Tuszyńska. Jubilatka urodziła się 8 stycznia 1915 roku we wsi Giedlarowa w woj. podkarpackim.
Jeszcze przed wybuchem II wojny światowej trafiła do Świecia. - Najpierw mieszkała przy ul. Parowej, potem przeprowadziła się do domu przy ul. Mestwina, a gdy powstało osiedle Kościuszki, zamieszkali w tatą w jednym z bloków, do których wprowadzali się przede wszystkim pracownicy Zakładów Celulozy i Papieru - wspomina Kazimiera Koszczyc, jedna z dwóch córek pani Apolonii.
Przeczytaj również: Pani Stefania ma 105 lat. I chętnie poszłaby na zabawę!
Trudy życia
Stulatka urodziła troje dzieci. Jednym z boleśniejszych wydarzeń w młodości była śmierć syna, który utopił się we Wdzie. - Nie załamała się jednak, tłumacząc sobie, że każdy kiedyś musi odejść - wspomina córka.
W życiu zawodowym najdłużej związana była z rzeźnią i świecką cukrownią.
Jeszcze sześć lat temu mieszkała sama. Bez większego trudu radziła sobie z większością codziennych czynności. W pewnym momencie przyszło jednak gwałtowne pogorszenie stanu zdrowia. Pani Apolonia przeniosła się do córki, gdzie ma zapewnioną stałą opiekę. Tam też odwiedził ją burmistrz Świecia i kierownik USC. - Mama jest bardzo skromną osobą - ocenia pani Kazimiera. - Z tego co pamiętam, nigdy nie miała specjalnych wymagań. Umiała się cieszyć tym, co przynosił los. A nie było to takie łatwe. Przez większą część życia musiała bardzo ciężko pracować. Godzić pracę zawodową z wychowaniem dzieci.
Gdy jednak przychodziła niedziela, na stole prawie zawsze pojawiało się domowe ciasto. Jubilatka lubiła piec i jak przekonują najbliżsi, wychodziło jej to wyśmienicie.
Pani Apolonia doczekała się pięciorga wnucząt, dziesięciorga prawnucząt i jednej praprawnuczki.
Czytaj e-wydanie »