Śmiertelny wypadek spowodował pijany kierowca
Zatrzymałem się w nocy na parkingu w Radulach. Piłem piwo i wódkę. Następnego dnia rano znów wypiłem dwa piwa, może więcej, nie pamiętam. A wieczorem wyruszyłem w dalszą drogę - powiedział prokuratorowi 49-letni Martins K.
Tylko on, zdaniem śledczych, jest winny tego, że 6 września wieczorem niedaleko Jeżewa zginęło małżeństwo i ich 17-letni syn. Dlatego właśnie oskarżyli Łotysza o spowodowanie śmiertelnego wypadku i jazdę po pijanemu. Martins K. wsiadł za kierownicę tira, przewożącego 17 ton kabli, z ponad dwoma promilami alkoholu w organizmie.
To był poniedziałek, dochodziła godzina 20. Rodzina wracała z Białegostoku do Pajewa. Jechali terenową hondą CR-V. Do domu mieli zaledwie kilometr.
Skręcali z krajowej ósemki w drogę prowadzącą do wsi, gdy nagle w tył ich samochodu z dużą prędkością najechał estoński tir. Honda została zepchnięta na przeciwny pas ruchu, wprost pod koła litewskiego tira. Kierowca nie miał szans, by wyhamować. Auto stoczyło się do rowu na dach. Tam zmiażdżyła je ciężarówka.
- Oskarżony Łotysz przyznał się do winy. Powiedział jednak, że samego wypadku nie pamięta - mówi Urszula Sieńczyło, szefowa Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.
Od początku września Martins K. przebywa w areszcie. Za spowodowanie po pijanemu śmiertelnego wypadku grozi mu 12 lat więzienia. Stanie przed Sądem Rejonowym w Białymstoku.
Źródło: Śmiertelny wypadek: Trzyosobowa rodzina nie żyje. Pijany kierowca tira przed sądem. (zdjęcia)