- Brakowałoby mi świątecznego pasztetu babci i rozmów przy wielkanocnym stole.
Ania Robakowska ma 14 lat, chodzi do II Gimnazjum Społecznego w Bydgoszczy. Tegoroczną Wielkanoc wraz z rodzicami tradycyjnie spędzi u dziadków. - Mimo że wolę Boże Narodzenie od Wielkanocy, już nie mogę doczekać się świąt - mówi.
Domowe pisanki
Przygotowania do Wielkiej Nocy w domu Ani zawsze oznaczają przede wszystkim malowanie pisanek. - Zanurzamy jajka w barwnikach, a potem każdy ozdabia pisanki po swojemu - opowiada Ania. - Nie malujemy tradycyjnych wzorów. Nasze pisanki są raczej abstrakcyjne i dlatego wyjątkowe.
W Wielką Sobotę, tak jak większość z nas, Ania idzie ze święconką do kościoła. W Niedzielę Wielkanocną z całą rodziną siada do świątecznego śniadania. Na stole tradycyjnie pojawia się między innymi pasztet, przygotowywany przez babcię Ani oraz wielkanocna pascha.
Zajączek zdemaskowany
- Z dzieciństwa pamiętam, że w całym domu szukałam prezentów pozostawionych przez zająca - opowiada. - A zając miał różne pomysły. Podarunki były, na przykład pod łóżkiem, a raz przed drzwiami mieszkania. W zająca wierzyłam dosyć długo.
Miałam chyba z dziewięć lat, gdy zobaczyłam, jak rodzice chowają w różnych miejscach prezenty dla mnie. Poczułam się troszkę rozczarowana, co jednak nie przeszkadzało mi co roku czekać na upominki od zajączka.
Niebezpieczny śmigus-dyngus
Całej Wielkanocy rodzina Ani nie spędza jednak przy stole.- W Niedzielę Wielkanocną, po śniadaniu i krótkim odpoczynku wybieramy się pojeździć konno - mówi Ania. - Choć jazda konna wymaga sporo wysiłku, spędzam tak czas, gdy tylko mogę. Kiedyś miałam nawet swojego ulubionego kucyka Tornado. Jeżdżę konno już siedem lat i to moja wielka pasja. Wtedy naprawdę czuję, że żyję.
Poniedziałek Wielkanocny Ania spędza zwykle w domu, ze względu na śmigus-dyngus. - Nie wychodzę, bo wolę nie ryzykować, że woda poleje się na mnie strumieniami - mówi. - Kiedyś wróciłam do domu cała mokra,. Żeby jednak tradycji stało się zadość, tata Ani wcześnie rano oblewa wodą córkę i żonę. - Tata nie daje nam pospać - śmieje się Ania.
Kartka na Słowację
W tym tygodniu Ania wyśle kartki ze świątecznymi życzeniami. - Moim zdaniem nie zastąpią ich maile ani SMS-y - mówi. - Własnoręcznie wypisane kartki to zupełnie coś innego. Mają swój urok. Jak co roku wyślę je do przyjaciół ze Słowacji.
Czego Ania życzy sobie na święta? - Odpoczynku w gronie rodzinnym i udanej jazdy konnej - uśmiecha się. - Dobrze, że Wielkanoc jest już za kilka dni.
Ewa Abramczyk-Boguszewska
[email protected]