Decyzja o losie obu radnych zapadła podczas ostatniej sesji Rady Miejskiej. Samorządowcy uznali jednogłośnie: nie ma podstaw do tego, aby Kędzia i Wierak mieli odchodzić z Rady. Tym samym rajcy odmówili podjęcia uchwał dotyczących wygaszenia mandatów obu kolegów.
O to wnioskowała wojewoda Ewa Mes. Zdaniem jej służb zarówno Kędzia jak i Wierak złamali ustawę o samorządzie gminym.
Pierwszy z nich miał prowadzić działalność gospodarczą z wykorzystaniem majątku komunalnego. Chodzi o to, że prywatny gabinet lekarski Kędzi prowadzi opiekę pielęgniarską nad uczniami Szkoły Podstawowej nr 3. I odbywa się to na terenie placówki.
Pomorska.pl w zupełnie nowej odsłonie.
Jakie argumenty ma Rada?
Po pierwsze, zdaniem radnych, to że pomoc jest udzielana uczniom na terenie szkoły nie ma istotnego znaczenia.
- Istotą działalności radnego jest otoczenie uczniów SP3 profilaktyką zdrowotną i opieką przedlekarską - czytamy w uzasadnieniu decyzji Rady Miejskiej.
Kolejny argument: Radosław Kędzia korzystał z majątku miasta tylko pośrednio, bo zarządza nim szkoła, a nie bezpośrednio Ratusz.
Czym miał zawinić Edward Wierak? Otóż, jak twierdzą urzędnicy wojewody, zasiadał w zarządzie klubu Unia, który podlega miastu. A tego prawo zakazuje.
Mimo to samorządowcy nie uchylili mandatu radnego. Dlaczego? Bo stoją na stanowisku, że Wierak, gdy tylko dowiedział się, że może łamać prawo, zrezygnował z funkcji.
- Edward Wierak nigdy nie miał zamiaru naruszać przepisów, zakazujących łączenia z funkcją radnego innych funkcji - uznali rajcy.
Teraz mandaty radnych może wygasić wojewoda wydając tzw. zarządzenie zastępcze. Czy tak się stanie?
- Trudno w tym momencie powiedzieć. Musimy się najpierw zapoznać z uzasadnieniem Rady Miejskiej Wąbrzeźna - wyjaśnia Bartłomiej Michałek, rzecznik prasowy wojewody.
Czytaj e-wydanie »