Nazwisko Tomasza Golloba od lat rozgrzewa wyobraźnię kibiców. A temat jego przynależności klubowej zwykle jest numerem jeden w okresie transferowym.
Nie inaczej jest w tym roku. Odkąd okazało się, że przesądzone jest jego odejście ze Stali Gorzów, czwartego zawodnika świata przymierza do swoich drużyn pół żużlowej Polski.
Konkurencja silniejsza
Oficjalnie mówi się o tym w Bydgoszczy. Prezydent Rafał Bruski zapowiedział chęć rozmów z żużlowcem, a nawet możliwość wsparcia z budżetu promocyjnego ewentualnej umowy z Polonii ze swoim wychowankiem. Klub na razie boryka się jednak z problemami finansowo - organizacyjnymi. I nawet szczere chęci władz miasta, apele kibiców i specjalne akcje nawołujące Golloba do powrotu mogą nie przynieść oczekiwanych skutków.
Tym bardziej, że konkurencja ma więcej argumentów, głównie finansowych. O Golloba walczą m.in. najbogatsze klubu, oparte o solidnych sponsorów: Tarnów, Rzeszów czy Zielona Góra. Wszystkie stać na pozyskanie tego zawodnika.
Najbardziej z tej trójki Gollob przydałby się PGE Marmie. Drużynie z Rzeszowa potrzeba charyzmatycznego lidera, a takim Gollob jest z całą pewnością.
Największą niespodzianką byłoby z kolei przejście Tomasza do Falubazu, największego wroga Stali Gorzów, w której żużlowiec spędził ostatnich kilka sezonów. Szef zielonogórskiego klubu Robert Dowhan, lubi jednak zaskakiwać. I na pewno chętnie zagrałby na nosie sąsiadom. A kibicom Falubazu już kilka tygodni temu zapowiedział wielkie niespodzianki.
Za niczym nie goni
Na decyzję Golloba trzeba będzie jednak poczekać. Żużlowiec tradycyjnie jest powściągliwy w komentowaniu transferowych doniesień.
- Wciąż obowiązuje mnie umowa ze Stalą Gorzów i to, że już nadchodzi zima nic nie zmienia - zapewnił Gollob w rozmowie z TVP Sport. - Oficjalnie jestem zawodnikiem Gorzowa. Nie mogę nic więcej powiedzieć, ponieważ obowiązuje mnie pewien regulamin. Mam czas, nigdzie się nie spieszę. Ja za niczym nie gonię, chciałbym spokojnie to rozegrać. Rozmowy z Gorzowem i z innymi klubami jeszcze przede mną.
Czytaj e-wydanie »